W erze mobilnych hitów, które pojawiają się i znikają szybciej niż zdążysz je zainstalować, Jetpack Joyride jest jak nieśmiertelny klasyk, który nie tylko przetrwał próbę czasu, ale nadal potrafi zaskoczyć, rozbawić i wciągnąć na długie godziny. Gdy w 2011 roku ekipa z Halfbrick Studios – znana wcześniej głównie z Fruit Ninja – wypuściła tę grę, nikt nie spodziewał się, że Barry Steakfries, zakręcony gość z plecakiem rakietowym, stanie się ikoną mobilnego grania.

Jetpack Joyride to esencja mobilnej zabawy – nieskomplikowana rozgrywka, szybkie rundki, zabawne gadżety i tona humoru, które sprawiają, że chce się wracać po jeszcze. Co sprawia, że po tylu latach gra nadal trzyma poziom? Czy warto ją zainstalować, jeśli jeszcze nie miałeś okazji zagrać? A może wrócić po przerwie? W tej recenzji odpowiadamy na wszystko, co warto wiedzieć o tej mobilnej perełce.

O co w tym wszystkim chodzi?

Jetpack Joyride to klasyczny endless runner w 2D, w którym wcielamy się w gościa o imieniu Barry Steakfries – pracownika korporacji (albo raczej byłego pracownika…), który wpada do laboratorium i kradnie… plecak rakietowy. I nie byle jaki – to cudo z miotaczami ognia zamiast silników.

Od tej pory naszym zadaniem jest uciekać przez coraz dłuższe i bardziej niebezpieczne korytarze laboratorium, omijać lasery, rakiety, prądy elektryczne i inne pułapki, zbierać monety, power-upy i – co najważniejsze – robić to wszystko z maksymalnym stylem i humorem.

Gameplay – prosty, ale wciąga jak diabli

W Jetpack Joyride wcielasz się w Barry’ego Steakfriesa, przeciętnego faceta, który postanawia zrobić coś zupełnie nieprzeciętnego – ukraść jetpack z supertajnego laboratorium i wywołać małe zamieszanie. Gra od samego początku wrzuca cię w szybką, intensywną akcję, gdzie każda sekunda może być ostatnią.

Sterowanie jest niezwykle proste – wystarczy dotykać ekranu, by unosić się w powietrzu, i puścić, by opadać. Prosto? Jasne. Ale to tylko złudzenie, bo im dalej polecisz, tym trudniej. Gra dynamicznie zwiększa poziom trudności, rzucając ci pod nogi (a raczej pod jetpack) latające rakiety, śmiercionośne lasery i elektryczne bariery, które pojawiają się znienacka. To sprawia, że musisz cały czas być czujny i mieć szybki refleks – tu nie ma miejsca na rozkojarzenie.

W trakcie lotu zbierasz monety i power-upy, które nie tylko zwiększają twój wynik, ale też odblokowują nowe gadżety, ulepszenia i kostiumy w sklepie. Co więcej – po drodze możesz wskoczyć do pojazdów specjalnych, takich jak np. Smoczek Spalaczek, Ptak z monetami czy Mech z rączkami do chwytania monet. Każdy z nich ma unikalne sterowanie i własne „życie”, więc gdy stracisz jeden pojazd, Barry wraca do swojego jetpacka i kontynuuje ucieczkę.

Dodatkową warstwą rozgrywki są misje – krótkie zadania typu „przeleć 1000 metrów bez dotykania ziemi” czy „uniknij 10 rakiet z rzędu”. Ich ukończenie pozwala zdobywać poziomy, które wpływają na mnożnik punktów i dają dostęp do kolejnych nagród. Dzięki temu każda sesja ma sens, nawet jeśli skończy się po 30 sekundach.

Gra potrafi wciągnąć na długie godziny właśnie przez tę idealnie wyważoną mieszankę losowości, umiejętności i nagród. Nawet po wielu porażkach chcesz wracać, bo za chwilę może uda ci się pobić swój rekord, odblokować nowe ulepszenie, albo po prostu – znów się dobrze bawić.

System misji i wyzwań – coś więcej niż tylko bieganie

System misji i wyzwań w Jetpack Joyride to jeden z tych elementów, które skutecznie motywują do powrotów i dodają grze głębi, mimo jej pozornie prostego charakteru. Nie chodzi tylko o samo latanie i unikanie przeszkód – gra stawia przed tobą konkretne cele, które uczą lepszego panowania nad Barrym, nagradzają za umiejętność adaptacji i wydłużają żywotność rozgrywki.

Gracz w danym momencie ma dostęp do trzech aktywnych misji, zróżnicowanych zarówno pod względem trudności, jak i stylu gry. Jedna może polegać na przebiegnięciu określonej odległości po ziemi, inna na unikaniu rakiet przez kilka sekund, a jeszcze inna wymaga np. zebrania określonej liczby monet bez użycia pojazdu. Co ważne – misje nie są losowe do przesady, często pojawiają się w logicznych grupach, pozwalających ćwiczyć konkretne umiejętności.

Za każdą ukończoną misję zdobywasz punkty doświadczenia, które przekładają się na awanse w poziomie gracza. A każdy nowy poziom oznacza większy mnożnik punktowy, co bezpośrednio wpływa na końcowy wynik i oczywiście – większą satysfakcję. Jeśli jakaś misja wyjątkowo ci nie pasuje, możesz ją zamienić na inną – za pomocą specjalnych tokenów lub wirtualnej waluty – co jest wygodne i sprawia, że gracz nie czuje się zablokowany.

W grze funkcjonują także codzienne wyzwania i nagrody, które zachęcają do zaglądania do aplikacji regularnie. Mogą to być np. dodatkowe monety, rzadkie skórki czy darmowe tokeny do loterii. To drobiazg, ale zachęcający mechanizm, który tworzy poczucie progresu i buduje nawyk powrotu do gry.

Cały ten system nie tylko urozmaica zabawę, ale także daje jasne poczucie celu – nawet jeśli nie uda ci się dziś pobić rekordu, możesz przynajmniej wbić nowy poziom lub zrealizować trudne zadanie. Dzięki temu Jetpack Joyride nie jest tylko bezmyślnym endless runnerem, ale grą z przemyślaną strukturą i wyraźnie określonymi mini-celami, które wciągają na długo.

Styl graficzny i humor

Styl graficzny Jetpack Joyride to jeden z tych elementów, które od razu przyciągają wzrok – prosty, ale wyjątkowo dopracowany i pełen uroku. Gra stawia na kreskówkową estetykę w stylu retro, gdzie wszystko jest kolorowe, czytelne i przyjemne dla oka, bez przesadnej liczby detali, które mogłyby przeszkadzać w dynamicznej rozgrywce. Twórcy z Halfbrick wiedzieli, co robią – z jednej strony jest lekko i zabawnie, z drugiej – bardzo profesjonalnie i schludnie.

Postać Barry’ego Steakfriesa, głównego bohatera, to prawdziwa perełka – ma swój charakter, styl i animację, która sprawia, że od razu się go lubi. Nawet jego mimika potrafi rozbawić, szczególnie gdy leci przez laboratorium z minigunem na plecach lub ucieka przed wybuchami, wyglądając jak bohater kina akcji… który jednocześnie nie traktuje siebie zbyt poważnie.

Ogromnym atutem gry jest humorlekki, autoironiczny, momentami absurdalny, ale zawsze celny. Pracownicy laboratorium panikują, uciekają, potykają się w tle podczas twojej szalonej ucieczki – to detale, ale robią różnicę. Każdy pojazd ma swoją osobowość – jak np. mechaniczny smok „Mr. Cuddles”, który wygląda groźnie, ale nosi uroczą nazwę i rozwala wszystko, co spotka na drodze. Albo „Profit Bird”, ptaszek strzelający pieniędzmi, będący chyba najlepszym komentarzem do mikrotransakcji i gier free-to-play. To nie tylko jazda na czas – to festiwal gagów i ukrytych żartów.

Dodatkowo, humorystyczne są też teksty w menu, opisy gadżetów czy komentarze do misji. Nie są nachalne, nie próbują być na siłę śmieszne – po prostu dodają całości swobodnego, zabawnego klimatu, który sprawia, że Jetpack Joyride jest grą, do której nie tylko chce się wracać, ale która potrafi poprawić humor po kilku minutach zabawy.

W skrócie: Jetpack Joyride nie próbuje być realistyczna czy poważna – jej siła tkwi w luzie, żartach i świetnym, charakterystycznym stylu, który trafia zarówno do młodszych graczy, jak i do starszych, szukających czegoś lekkiego, ale dobrze zaprojektowanego.

Muzyka i dźwięk – idealne do rytmu biegu

Muzyka i dźwięk w Jetpack Joyride to dokładnie to, czego oczekujesz po dynamicznej grze typu endless runner – są energetyczne, szybkie i idealnie współgrają z tempem rozgrywki. Od pierwszych sekund rozgrywki słychać, że ścieżka dźwiękowa została stworzona z myślą o napędzaniu akcji. To nie są utwory, które zostają w głowie na lata, ale świetnie spełniają swoją funkcję – budują klimat pośpiechu, szaleństwa i lekkości.

Główna melodia to mieszanka elektroniki i retro synthów, która od razu kojarzy się z automatami z lat 80. i 90. – to kolejny element, który podkreśla nostalgiczny styl gry. Nieprzesadzona, nienachalna, ale rytmiczna – dzięki niej gracz czuje, że „coś się dzieje” nawet wtedy, gdy ekran nie eksploduje efektami.

Na osobne wyróżnienie zasługują efekty dźwiękowe. Każdy jetpack brzmi inaczej – od charakterystycznych dźwięków ognia z klasycznego napędu, przez rozbrajająco zabawne dźwięki monet wypadających z „Profit Birda”, aż po zgrzytliwy ryk „Mr. Cuddlesa” czy robotyczny szum pojazdów. Te odgłosy nie tylko dodają klimatu, ale też ułatwiają orientację – nawet bez patrzenia w ekran, często da się zorientować, co właśnie aktywowałeś lub z czym masz do czynienia.

Warto też wspomnieć o dźwiękach otoczenia – wrzaski uciekających naukowców, eksplozje, upadające maszyny – to wszystko tworzy poczucie, że jesteśmy w samym środku szalonego eksperymentu, z którego próbujemy uciec z klasą… i odrobiną szaleństwa.

Nie ma tu voice actingu czy epickiej orkiestry, ale i nie musi być. Jetpack Joyride stawia na spójność i lekkość, a jej warstwa audio to dopracowany dodatek do szalonego świata gry, który jeszcze mocniej wciąga i bawi.

Podsumowując: muzyka i dźwięk pełnią w tej grze rolę katalizatora emocji – nie wychodzą na pierwszy plan, ale są kluczowe dla wrażeń z rozgrywki. Są dynamiczne, zabawne i perfekcyjnie dopasowane do tempa i charakteru gry.

Podsumowanie

Jetpack Joyride to gra, która pokazuje, że do stworzenia świetnej zabawy nie trzeba ogromnych budżetów, realistycznej grafiki czy fabuły rodem z filmu. Wystarczy dobry pomysł, porządne wykonanie i odrobina szaleństwa. Halfbrick Studios udowodniło, że można stworzyć tytuł, który mimo prostoty potrafi dawać masę frajdy – i to przez lata.

To idealna gra na „jedną szybką rundkę”, która często kończy się kilkudziesięcioma minutami totalnego uzależnienia. Dzięki misjom, power-upom, losowym poziomom i ogromnej dawce humoru, Jetpack Joyride wciąż ma to coś, co przyciąga graczy na dłużej. Nie jest to tytuł rewolucyjny, ale w swojej kategorii to prawdziwy wzór do naśladowania.

Jeśli szukasz mobilnej gry, która działa płynnie, jest śmieszna, szybka i daje sporo satysfakcji bez zbędnego stresu – Jetpack Joyride to pewniak. A jeśli grałeś kiedyś, ale zapomniałeś o Barrym… czas wrócić i przypomnieć sobie, jak wygląda radość z latania z miotaczem ognia na plecach.

Był to artykuł z serii: Jetpack Joyride
Spis treści