W teorii wszystko powinno być super – Ready or Not już 15 lipca trafia na konsole, a przecież każda premiera na nowych platformach to szansa na świeży oddech, nową publikę i więcej graczy w lobby. Ale zamiast świętowania – wylała się fala gniewu. I to dosłownie. Oceny gry na Steamie poszybowały w dół jak kamień w wodę, lądując w kategorii „w większości negatywne”. Dlaczego? Powód jest jeden, ale wyjątkowo drażliwy: cenzura.
Zmiany pod konsole? Gracze czują się oszukani
Cała sprawa zaczęła się niewinnie – Void Interactive ogłosiło, że aby Ready or Not mogło przejść certyfikację na konsole, muszą wprowadzić pewne zmiany. No i te zmiany – delikatnie mówiąc – nie wszystkim się spodobały. W grze usunięto nagość, złagodzono brutalność, a niektóre kontrowersyjne sceny – jak np. ta z NPC-em biorącym śmiertelną dawkę narkotyków – zostały zmodyfikowane lub całkiem wycięte.
Problem? Zmiany te nie dotyczą tylko wersji konsolowych. Modyfikacje mają trafić także do wersji na PC – tej, którą tysiące graczy kupiło wcześniej, licząc na surową, realistyczną i bezkompromisową symulację operacji specjalnych. I to właśnie ten moment wywołał eksplozję frustracji.
„Obiecaliście jedno, a dostaliśmy co innego”
Od chwili ogłoszenia tych zmian, Steam dosłownie zapłonął czerwienią. Fani zaczęli masowo wystawiać negatywne recenzje, zarzucając twórcom złamanie obietnic i wypaczenie idei gry, którą od początku promowali jako „hardkorowy i realistyczny taktyczny shooter”. Statystyki mówią same za siebie:
- Tylko 31% z ostatnich 9281 recenzji wystawionych w ciągu ostatnich 30 dni jest pozytywnych.
- Dla porównania: 28 czerwca dodano 291 negatywnych recenzji, dzień później już 628, a 30 czerwca – 686.
- Ale to dopiero początek – 2 lipca gracze wrzucili 1266 negatywnych opinii, a 3 lipca aż 2066!
To nie jest już zwykły „review bombing”. To masowy protest społeczności, która mówi wprost: „Nie tak się umawialiśmy”.
Void Interactive próbuje ratować sytuację, ale efekt? Marny
Twórcy oczywiście próbują działać. Na forach i mediach społecznościowych pokazują porównania „przed i po”, próbując wyjaśnić, że wcale nie chodzi o zmasakrowanie całej gry. Tłumaczą, że cenzura dotyczy konkretnych scen i elementów, a nie całej produkcji. Problem w tym, że dla graczy to już nie wystarcza.
Na Redditcie, Twitterze czy w komentarzach na Steamie wszędzie przewija się ten sam ton: „Kochaliśmy tę grę za to, że nie bała się trudnych tematów i pokazywała brudny, niebezpieczny świat operacji policyjnych bez pudrowania. Teraz wygląda na to, że twórcy się cofnęli.”
Niektórzy fani idą dalej – mówią wprost, że to nie tylko cenzura, ale też „zdrada” wobec społeczności, która wspierała grę od early accessu. I że „teraz chodzi tylko o kasę z wersji konsolowych”.
Czy jest jeszcze ratunek? Gracze chcą dwóch wersji
Wielu fanów podpowiada prostą drogę wyjścia: zostawić cenzurę tylko w wersji konsolowej, a PC zostawić nietknięte. Dzięki temu każdy mógłby wybrać: chcesz „delikatniejszą” wersję na konsolach – okej, graj. Ale jeśli zależy Ci na pierwotnym, surowym doświadczeniu, to masz wersję PC – taką, jaką kupiłeś.
Niestety, na razie Void Interactive nie dało żadnych sygnałów, że rozważają taki kompromis. A to oznacza tylko jedno: fala frustracji prawdopodobnie będzie narastać. Gracze już teraz traktują sekcję recenzji jak pole bitwy – i wygląda na to, że nie mają zamiaru odpuścić.
Podsumowanie – trudna lekcja dla twórców
Sytuacja wokół Ready or Not to kolejny przykład tego, jak delikatna jest relacja między twórcami a ich społecznością. Gracze – zwłaszcza ci na PC – często kupują gry nie tylko dla grafiki czy rozgrywki, ale dla konkretnego stylu, klimatu i idei. Gdy to wszystko zostaje zmienione pod presją rynku – nawet w dobrej wierze – reakcja bywa brutalna.
Void Interactive ma teraz wybór: albo zaryzykują i postawią na sztywne, jednorodne wydanie na wszystkich platformach, albo spróbują znaleźć sposób na pogodzenie obu światów.
Jedno jest pewne – gracze nie zapomną łatwo, co się wydarzyło w lipcu 2025.
Aktywność komentująych