No dobra, sytuacja z łatką 11.1.5 do World of Warcraft, zwanej Nightfall, trochę się nie udała i sam dyrektor gry, Ion Hazzikostas, to przyznał – Blizzard po prostu musi lepiej ogarniać sprawy z bugami i tym, jak wprowadza nowe rzeczy do gry. Co więcej, obiecują, że będą słuchać graczy i na przyszłość bardziej dostosują tempo wypuszczania nowości podczas patchy.

Patch 11.1.5 wylądował w grze 22 kwietnia, co daje prawie dwa miesiące od ostatniej większej aktualizacji Undermined. Głównym smaczkiem było wtedy wydarzenie Nightfall, gdzie gracze WoW mieli się zjednoczyć z nową frakcją z Arathi – Flame’s Radiance – i razem ścigać Sureki, czyli taką nerubiańską bandę, która stoi po ciemnej stronie i jest lojalna upadłej królowej Ansurek. Brzmi ciekawie, co? No właśnie, ale na starcie ten scenariusz był po prostu pełen bugów – przez co nie działał tak, jak powinien. Blizzard próbował to ratować na bieżąco, zmieniając chociaż tempo zdobywania reputacji u Flame’s Radiance i dorzucając nowe kosmetyki do sklepów, żeby jakoś umilić nam życie.

Mimo tych napraw, Hazzikostas nie ukrywa, że łatka nie spełniła ich oczekiwań i co ważniejsze, graczy. W wywiadzie dla PC Gamer powiedział wprost, że frustracje społeczności są całkowicie uzasadnione. „To nie jest ten level doświadczenia, którego oczekujemy i na który zasługujecie, kiedy logujecie się w dzień premiery, podekscytowani nowościami,” przyznał bez owijania w bawełnę.

No i tutaj pojawia się jeszcze jeden problem – Blizzard zdecydował się na rozłożenie zawartości patcha na kilka tygodni, co połączone z tymi wszystkimi bugami w Nightfall tylko podkręciło niezadowolenie. Hazzikostas dosłownie mówi, że „gracze jasno dają do zrozumienia, że jest za dużo opóźnień, a za mało nowości dostępnych od razu.”

Co ciekawe, już niebawem dostaniemy dwie ważne rzeczy z tego patcha. Od 20 maja wraca event Horrific Visions Revisited z dodatku Battle for Azeroth, dzięki któremu można zgarnąć heroiczny gear i kozackie kosmetyki w klimacie Void. A potem, od 3 czerwca do 15 lipca, startuje event Dastardly Duos – taki boss rush, gdzie można powalczyć z bossami w szybkim tempie. Dla fanów grindów i wyzwań brzmi jak całkiem solidna rozrywka.

I co najważniejsze – Ion zapewnia, że Blizzard uczy się na błędach i zamierzają robić to lepiej. „Będziemy słuchać, wyciągać wnioski i postaramy się następnym razem dostarczać zawartość i planować jej wypuszczanie w sposób, który naprawdę będzie satysfakcjonował graczy.”

No i na koniec warto przypomnieć, że WoW działa w oparciu o cykl patchy co osiem tygodni, więc mimo problemów z 11.1.5, Blizzard nie zamierza zmieniać tego rytmu. Patch 11.1.7 ma się pojawić na początku lata, więc zobaczymy, czy tym razem deweloperzy naprawdę posłuchają społeczności i wyciągną z feedbacku odpowiednie wnioski.

Takie sytuacje pokazują, że nawet wielkie studia jak Blizzard czasem mają pod górkę z aktualizacjami, ale fajnie, że sami się do tego przyznają i chcą poprawić swoje błędy. No i co najważniejsze – nadal mamy co robić w Azeroth, więc nie ma co się poddawać! Kto wie, może kolejne patche przyniosą prawdziwą rewolucję?