WildStar – MMO, które kiedyś było prawdziwym oczkiem w głowie fanów sci-fi i fanów budowania własnego kąta – niby już martwe, ale wygląda na to, że powoli zaczyna się odradzać. I nie dzieje się to przez żadnego wydawcę, tylko dzięki społeczności GOG, która w ramach ich Dreamlist walczy o powrót tej gry.

Minęło niemal siedem lat, odkąd NCsoft bez litości odciął prąd i zamknął serwery WildStar oraz studio Carbine Studios, które je tworzyło. Ale hej, fani nie zapomnieli! Wręcz przeciwnie – teraz właśnie oni pokazują, że WildStar wciąż żyje w ich sercach, głosując na GOG, by ta gra wróciła w jakiejś formie. Ta akcja naprawdę nabiera rumieńców i zebrała już tysiące głosów, co jasno pokazuje, że pomimo licznych problemów, WildStar wciąż ma ogromne znaczenie dla tych, którzy spędzili na Nexusie długie godziny.

Dziedzictwo WildStar – trochę więcej niż tylko gra

WildStar pojawiło się na rynku w 2014 roku i od razu dało się zauważyć, że to nie jest kolejny „klon WoWa”. Carbine Studios obiecywało coś świeżego, coś z pazurem: system walki oparty na tzw. telegraphach, czyli trzeba było się naprawdę pilnować i celować w odpowiednie momenty, a do tego rozbudowany system budowania własnych domów, który momentami przypominał prawdziwy sandbox. Całość okraszona była niesamowicie charakterystycznym, trochę komiksowym, ale bardzo dopracowanym stylem graficznym, który tworzył taką fajną, lekko zwariowaną atmosferę sci-fi.

I muszę powiedzieć – w dużej mierze WildStar to dostarczało. Miało ten swój klimat, który rzucał wyzwanie klasycznym MMO, robiąc coś naprawdę innego.

Ale życie potrafi być okrutne…

Jak to jednak bywa z wielkimi marzeniami, nie zawsze jest łatwo je utrzymać przy życiu. Pod powierzchnią WildStar zaczęło się robić naprawdę trudno. Rajdy były piekielnie trudne i odstraszały tych, którzy chcieli pograć sobie bez stresu, czyli casuali. W 2015 roku próbowali zrobić z gry free-to-play, ale ta zmiana wyszła raczej chaotycznie i niefortunnie. A aktualizacje? Spadły do prędkości żółwia, aż w końcu pod koniec 2018 roku NCsoft powiedział „dość”. Serwery zgasły, a WildStar, które miało spory potencjał, zniknęło z MMO mapy.

WildStar jednak nie umarło całkiem

Ale wiecie co? WildStar nigdy do końca nie zniknęło z pamięci graczy. Jego animacje, ten specyficzny, trochę zgryźliwy humor i przede wszystkim kreatywność w kwestii budowania domów zostawiły po sobie ślad. Powstały nawet prywatne serwery, jak Nexus Forever, które próbują trzymać tę grę przy życiu – choć bez kodu źródłowego i oficjalnego wsparcia to prawdziwa walka z wiatrakami.

GOG i ich Dreamlist – nadzieja dla WildStar

I tu właśnie wchodzi na scenę Dreamlist od GOG. To takie miejsce, gdzie gracze mogą oddać głos na gry, które chcieliby zobaczyć z powrotem – i to bez żadnego DRM, legalnie i stabilnie. To nie jest obietnica, że gra wróci, raczej taki zryw, iskra, żeby dać znać twórcom i wydawcom, że jest zapotrzebowanie. I fani WildStar korzystają z tego pełnymi garściami – ponad 3 tysiące głosów i setki gorących komentarzy mówią same za siebie: chcą tego powrotu.

Jeśli się uda, to gracze dostaną solidną, legalną i dostępną wersję WildStar, bez ryzyka, że serwery padną albo zostaną zamknięte przez brak wsparcia. GOG już wcześniej potrafił przywrócić do życia kultowe tytuły dzięki takim akcjom. Tyle że MMO to zupełnie inna bajka – wymaga więcej technicznych rozwiązań, więcej pracy, a sam znak towarowy WildStar cały czas jest własnością NCsoft.

NCsoft – strażnik czy może zaczynają się zmiany?

Jak dotąd NCsoft nie kwapił się, żeby dawać licencje czy wskrzesić swoje dawne MMO z Zachodu. Ale na początku 2024 roku coś się ruszyło – firma udzieliła licencji ekipie Homecoming, która prowadzi fanowski serwer City of Heroes. To był pierwszy raz, kiedy taki projekt stał się oficjalnie legalny. To spory krok i może zapowiedź, że coś podobnego może się wydarzyć z WildStar.

Co mogłoby wyjść z powrotu WildStar?

Nawet jeśli wszystko pójdzie dobrze – czyli NCsoft zgodzi się na licencję, a GOG ogarnie hosting – to raczej nie będzie wielki powrót z fajerwerkami. Gra dalej będzie miała swoje wady – system walki może się nie podobać wszystkim, a endgame będzie twardy jak dawniej. Ale najważniejsze, że będzie działać, będzie dostępna i znowu możliwa do grania. W MMO-świecie, gdzie tak wiele tytułów znika bezpowrotnie, to naprawdę dużo.

Długi strzał, ale warto próbować

Jedno jest pewne – WildStar zostawiło po sobie trwały ślad w gatunku MMO. A ta kampania Dreamlist pokazuje, że wciąż jest społeczność, która chce tę grę zobaczyć znów w akcji.

Jeden z fanów na stronie GOG napisał to po prostu i dosadnie: „Fajnie byłoby dać temu drugą szansę!”

Niestety, to nie zależy tylko od fanów. Ale jeśli krzyk będzie wystarczająco głośny, a NCsoft się otworzy na rozmowy, to kto wie – może jeszcze raz postawimy nogę na Nexusie i poczujemy ten klimat WildStar na własnej skórze.

Spis treści