Masters of Ceremony to jeden z tych Warbondów premium w Helldivers 2, który potrafi przyciągnąć wzrok – serio, na pierwszy rzut oka wygląda jak zestaw dla totalnych koksów z honorową rangą w wojskach Super Earth. No bo jak tu nie zwrócić uwagi na błyszczące mundury, ceremonialną broń i flagę, którą możesz dumnie wbić w samym środku bitwy? Ale zanim rzucisz swoje cenne Super Kredyty na stół – poczekaj chwilkę. Bo choć ten Warbond wygląda świetnie, to z praktycznego punktu widzenia… no, jest trochę słabo.
Czym w ogóle są te Warbondy?
Dla jasności – Warbondy to taki system przepustek bojowych w Helldivers 2. Masz darmowy zestaw na początek, ale potem w sklepie pojawiają się kolejne, już płatne – za rzadką walutę, czyli Super Kredyty. A że kredyty nie rosną na drzewach (chyba że farmisz je jak szalony), to każdy wybór powinien być dobrze przemyślany.
No to co tam siedzi w tym Masters of Ceremony?
Zawartość jest mocno nastawiona na styl i klimat, mniej na efektywność bojową. Masz tu:
- Ceremonialne mundury – wyglądają jakbyś miał zaraz prowadzić paradę zwycięstwa na Helldiverskim Placu Czerwonym. Naprawdę epickie. Ale… ich pasywki są mega słabe. Zmniejszają szansę na kontuzję kończyn. Czyli coś, co może raz na ruski rok cię uratuje. Nie robi różnicy w 99% walk.
- R-2 Amendment Marksman Rifle – fajna nazwa, przyzwoity damage, ale… nie przebija dobrze pancerza i ma mały magazynek. Czyli przeciętniak, który wygląda lepiej, niż działa.
- CQC-2 Saber – jednoręczna broń biała. Trochę jakbyś walczył nożem oficera na balu wojskowym. Szału nie ma, działa jak inne bronie wręcz. Do klimatu się nadaje, ale do realnej walki? Meh.
- One True Flag – najbardziej memiczny element zestawu. Możesz wbiec w środek piekła i wbić flagę Super Earth, co wygląda naprawdę kozacko. Ale funkcjonalnie to tylko włócznia, która zajmuje slot na broń wsparcia. Słabo.
- Granat Pyrotech – wybucha, pali, wygląda spektakularnie. Ale nie różni się znacząco od innych granatów z wcześniejszych Warbondów. Nie dostajesz tu nic, co by rozwalało system.
- Sample Scanner booster – daje 15% szans na podwójne próbki. Spoko do farmienia, ale zero bonusów bojowych, więc w akcji na froncie totalnie bezużyteczny.
To kupować czy nie kupować?
Jeśli jesteś nowym graczem – nie zaczynaj od tego Warbondu. Serio, są lepsze opcje, jak choćby:
- Democratic Detonation – pełen porządnych stratagemów.
- Cutting Edge – z praktycznym sprzętem do walki.
- Polar Patriots – mocne boostery i bronie, które robią robotę.
Masters of Ceremony? To raczej kolekcjonerski bajer. Coś dla tych, którzy już mają wszystko, a teraz chcą wyglądać jak Helldiverski generał na defiladzie zwycięstwa.
Ale jest klimat, trzeba przyznać
Choć pod względem mechaniki wypada słabo, to nie da się zaprzeczyć – wygląd tego zestawu to czysta poezja. I jeśli lubisz robić show w lobby albo po prostu chcesz wyglądać kozacko, to czemu nie? Wbiegasz z flagą Super Earth w wir bitwy, wokół chaos, a ty dumnie niesiesz ideę demokracji… To ma swój urok.
Podsumowując: Masters of Ceremony to nie jest Warbond dla każdego. Jeśli zależy ci na praktycznym sprzęcie i realnej przewadze w boju – lepiej wybierz coś innego. Ale jeśli grasz dla klimatu, roleplayujesz żołnierza elitarnych oddziałów Super Earth i chcesz się wyróżniać na polu bitwy – bierz śmiało.
Tylko pamiętaj – 1 000 Super Kredytów to dużo. Wydaj je mądrze.
Aktywność komentująych