Jeśli myślałeś, że w Elden Ringu już wszystko widziałeś, to Nightreign z pewnością szybko cię wyprowadzi z błędu. Ten dodatek to nie kolejna klasyczna ekspansja z nowymi bossami i mapą – to pełnoprawna transformacja znanego świata, w której wszystko zostało podkręcone do granic możliwości. Akcja toczy się w alternatywnej linii czasu, gdzie rzeczywistość została wypaczona przez nocne moce, a każda sesja przypomina bardziej mroczny rytuał przetrwania niż klasyczne RPG-owe podróże.

Tym razem FromSoftware idzie jeszcze dalej – Nightreign nie tylko zmienia sposób, w jaki eksplorujemy świat, ale kompletnie przebudowuje mechanikę śmierci i odzyskiwania Run, dodając sporo ryzyka, ale też nagród. W tym nowym systemie nie tylko tracisz walutę po śmierci – możesz też dosłownie stracić poziom doświadczenia, co jest jak kop w żebra od samej gry.

Umierasz? No to licz straty

W Nightreign śmierć to nie tylko ekran „You Died” – to prawdziwe konsekwencje, które bolą. Gdy zginiesz, to nie tylko wszystkie Runy, które zebrałeś, lecą w piach – tracisz również cały jeden poziom doświadczenia. Nie częściowo, nie wirtualnie – poziom znika, tak jakbyś go nigdy nie zdobył. Brzmi brutalnie? No cóż, witaj w Nightreign.

Odradzasz się albo w ostatnio odwiedzonym miejscu Łaski, albo w jakimś pobliżu bezpiecznym punkcie, jeśli takie akurat jest w okolicy. Ale co ważne – nie zawsze masz szansę na odzyskanie tego, co straciłeś, bo niektóre sytuacje mogą zabrać ci wszystko na zawsze.

Najlepszy przykład? Najazdy Szkarłatnych Pasożytów. To takie przerażające momenty, kiedy twoje poziomy są dosłownie wysysane z ciebie przez demoniczne szarańcze, które pojawiają się nagle i bez ostrzeżenia.

Kooperacja ratuje życie… dosłownie

Granie w drużynie ma w Nightreign ogromne znaczenie, zwłaszcza jeśli chodzi o mechanikę śmierci. Bo tutaj – zamiast paść trupem na miejscu – w trybie współpracy twoja postać wchodzi w stan „bliskiej śmierci”. Wygląda to trochę jak w strzelankach – twoja postać pełza, zdycha, ale jeszcze się nie poddała. Nad głową pojawia się fioletowy pasek, który sygnalizuje, ile „leczenia przez ból” potrzebujesz, żeby wrócić do gry.

I teraz najlepsze – żeby cię wskrzesić, kumple z drużyny muszą… cię obić. Dosłownie. Muszą zadać obrażenia twojemu ciału. Im więcej HP miałeś, tym dłuższy pasek, a więc więcej ciosów trzeba wpakować, żebyś się podniósł.

W nocy ten pasek działa, dopóki żyje choćby jeden sojusznik. Ale w ciągu dnia? Pojawia się tykający licznik, który daje ci ograniczony czas na powrót. Jeśli drużyna nie zdąży – kaplica. Giniesz na dobre i tracisz Runy oraz poziom.

A jeśli cała drużyna padnie? Wtedy nie ma zmiłuj – run się kończy, ekran „Porażka” i zaczynasz od nowa.

Tryb solo: żadnej litości

A co, jeśli jesteś samotnym wilkiem i grasz solo? Cóż… wtedy gra nie ma dla ciebie ani grama współczucia. Jeśli twoje zdrowie spadnie do zera – to koniec. Bez stanów pośrednich, bez próby ratunku. Po prostu od razu leżysz martwy, z całym pakietem konsekwencji: Runy przepadły, poziom w dół.

Jest jednak pewna różnica zależna od pory dnia. W nocy – śmierć kończy całą próbę i resetuje postęp, nie ma żadnego marginesu błędu. W dzień jest troszkę lżej – możesz umierać i odradzać się kilka razy, ale i tak każda śmierć to bolesny cios w rozwój postaci.

Na szczęście FromSoftware zauważyło, że gracze solo mają przechlapane, więc pojawiły się pewne ułatwienia. U handlarzy można kupić przedmioty wskrzeszające, które dają drugą szansę. Możesz nosić przy sobie dwie takie sztuki, a dodatkowo planowane są aktualizacje, które jeszcze bardziej poprawią solo experience – np. automatyczne wskrzeszenia podczas walk z bossami nocnymi.

Runy – odzyskiwanie, ale z haczykiem

Po śmierci zostawiasz po sobie coś na kształt „runowego śladu” – Rune Trace. To taki świecący punkt na ziemi, który pokazuje, gdzie padłeś. Jeśli uda ci się tam wrócić i wejść w interakcję – odzyskujesz wszystkie Runy. Ale jest jeden haczyk: jeśli zginiesz ponownie zanim dobiegniesz do tego miejsca – Runy przepadły na dobre. I nie tylko one – razem z nimi przepada też poziom, który wcześniej straciłeś.

Jest też bardziej zdradziecka wersja tej mechaniki. Czasami bowiem, zamiast zostawić ślad na ziemi, twoje Runy… zostają wchłonięte przez pobliskiego wroga. Taki przeciwnik zaczyna wtedy błyszczeć złotym światłem – wygląda trochę jakby miał specjalne buffy. Jeśli chcesz odzyskać to, co straciłeś – musisz pokonać właśnie tego wroga.

Szkarłatne Pasożyty: koszmar każdego gracza

Wydarzenia z Szkarłatnymi Pasożytami to jeden z najstraszniejszych elementów Nightreign. Nagle, ni z tego, ni z owego, świat gry zaczyna rozbrzmiewać komunikatem: „A plague of locusts befalls the land”. To znak, że idą kłopoty.

Chmura szarańczy zaczyna się przemieszczać i – jeśli się jej nie przeciwstawisz – może ci dosłownie zabrać poziomy. Tak, nie Runy – poziomy. Jedynym sposobem na ich odzyskanie jest śledzenie tego roju do jego źródła i pokonanie głównego pasożyta. Tylko wtedy możesz odzyskać to, co zostało ci odebrane.

Nie reagujesz? No cóż – poziomy przepadną na zawsze, a ty zostaniesz z uczuciem, jakby gra okradła cię w biały dzień.

Tipsy i ciekawostki, które warto znać

  • Klucze Stonesword: Jeśli trafisz na Evergaole i chcesz farmić Runy na poważnie – potrzebujesz tych kluczy. Są rzadkie i kosztowne (6000 Run), ale warto. Kupisz je u niektórych handlarzy lub znajdziesz w ukrytych skrzyniach.
  • Statystyki z testów bety: Gracze biorący udział w becie stracili… ponad 38 miliardów Run. To mówi samo za siebie. Trudność jest realna.
  • Współpraca ponad wszystko: Chcesz przetrwać? Skład drużyny ma znaczenie. Kombinuj klasy – Executor, Raider, Ironeye – każdy ma coś do zaoferowania. Im lepiej się uzupełniacie, tym większe macie szanse na sukces.

Na zakończenie: przetrwać i nie zwariować

Elden Ring: Nightreign to nie gra dla mięczaków. Tu każda śmierć ma wagę, każda decyzja może zadecydować o losie całej drużyny, a Runy i poziomy to rzeczy, które naprawdę możesz stracić. Ale właśnie to czyni tę przygodę tak uzależniającą. Ryzyko dodaje emocji, a smak zwycięstwa jest jeszcze słodszy, gdy wiesz, ile musiałeś poświęcić.

Więc pamiętaj – śmierć to nie koniec, tylko przystanek. Analizuj błędy, ucz się na porażkach i walcz dalej. Bo właśnie dzięki takim momentom Nightreign staje się grą, o której długo nie zapomnisz.

Był to artykuł z serii: Elden Ring: Nightreign
Spis treści