Fallout 4: Anniversary Edition jeszcze dobrze się nie ukazało, a już zdążyło wkurzyć część graczy – głównie tych, którzy od lat bawią się w modowanie. Nowe wydanie klasyka od Bethesdy ma bowiem sporo namieszać w istniejącej bazie modów, zwłaszcza tych bardziej rozbudowanych, które działają w oparciu o skrypty.

Gra świętuje 10. rocznicę premiery, a nowa edycja ma trafić do sprzedaży 10 listopada. W środku znajdzie się podstawowa wersja Fallouta 4, wszystkie sześć dodatków DLC oraz ponad 150 elementów z Creation Club. Bethesda dorzuci też nowe menu Creations, które ma działać podobnie jak system z Starfielda czy Skyrim Anniversary Edition – pozwalając wygodnie przeglądać oficjalne i fanowskie dodatki. Edycja jubileuszowa pojawi się na PC, Xbox Series X/S, PlayStation 5 oraz na poprzedniej generacji konsol.

Gracze wściekli – bo znów popsują się mody

Społeczność Fallouta nie przyjęła tej informacji z entuzjazmem. Wielu graczy otwarcie narzeka, że kolejna aktualizacja zniszczy kompatybilność modów, nad którymi spędzili dziesiątki, jeśli nie setki godzin. Największe ryzyko dotyczy oczywiście modów wykorzystujących Fallout 4 Script Extender (F4SE) – a to właśnie na nim opiera się większość dużych projektów.

Na Reddicie pojawiło się mnóstwo emocjonalnych wpisów, w stylu:

„Mam ponad 400 modów. To godziny roboty, żeby wszystko działało. Jak to zepsują, to się wścieknę.”

I trudno się dziwić – Bethesda już 18 miesięcy temu wypuściła aktualizację „next-gen”, która też połamała połowę sceny moderskiej. Tamten update przynajmniej wniósł coś dla graczy: nowe zadania, poprawki błędów i wsparcie dla ultrapanoramicznych monitorów. Tym razem, jak twierdzą fani, dostajemy więcej płatnych modów w ładnym opakowaniu, a nie faktyczne ulepszenia gry.

Co dokładnie przestanie działać?

Największy problem dotyczy wspomnianych modów opartych o F4SE – czyli praktycznie wszystkiego, co zmienia interfejs, sztuczną inteligencję, system walki czy skrypty w questach. Bethesda nie wyjaśniła jeszcze, jak dokładnie zadziała proces aktualizacji, ale jeśli pójdą tą samą drogą co w przypadku Skyrim Anniversary Edition, to nowa wersja Fallouta 4 zostanie potraktowana jako oddzielne DLC, a nie osobna gra.

To zła wiadomość, bo nawet jeśli ktoś nie kupi Anniversary Edition, to i tak może dostać aktualizację plików wykonywalnych (EXE) – a to z kolei automatycznie psuje mody zależne od rozszerzeń skryptów, dopóki ich autorzy nie przygotują nowej wersji.

Jeszcze większy chaos wśród twórców modów

Aktualizacja „next-gen” z 2024 roku już podzieliła scenę moderską na dwie grupy – jedni tworzą pod stary kompilator, drudzy pod nowy. Teraz, gdy pojawi się kolejna edycja, ten podział jeszcze się pogłębi. W efekcie wiele modów zapewne zostanie porzuconych, bo ich twórcy nie będą chcieli po raz trzeci przepisywać wszystkiego od zera. Część graczy już teraz zapowiada, że zostanie przy starszej wersji Fallouta 4, żeby zachować działające mody.

Cała sytuacja idealnie pokazuje typowy problem z grami Bethesdy – każda większa aktualizacja, zamiast ułatwiać życie, rozsadza scenę moderską od środka. Z jednej strony studio promuje społeczność twórców, z drugiej co chwilę utrudnia im życie kolejnymi „ulepszonymi” wersjami.

Fallout 4 – stara gra, nowe zamieszanie

Mimo że Fallout 4 ma już dekadę na karku, Bethesda wciąż potrafi o nim przypomnieć – tylko że nie zawsze w sposób, jakiego chcieliby gracze. Anniversary Edition miało być świętowaniem dziesięciu lat serii, ale na razie wygląda bardziej jak kolejna aktualizacja, która popsuje to, co działało dobrze.

Jeśli więc masz dziesiątki modów i idealnie dopracowaną konfigurację gry, przygotuj się – po premierze nowej edycji może czekać cię długi wieczór naprawiania Fallouta 4 od zera.

Spis treści