W społeczności Elden Ringa zawrzało – jeden z najbardziej zaufanych dataminerów, Zullie the Witch, właśnie wrzucił na YouTube’a krótki, ale konkretny materiał, który rzuca zupełnie nowe światło na system levelowania w dodatku Nightreign. I chociaż może się wydawać, że osiągnięcie maksymalnego poziomu to święty Graal każdego fana soulslike’ów, to… no cóż – prawda okazuje się mniej spektakularna, niż wielu graczy przypuszczało.
Ale zanim przejdziemy do konkretów, warto przypomnieć, że Nightreign to nie byle jaki DLC – to pełnoprawne rozszerzenie do jednego z największych hitów ostatnich lat. Elden Ring, czyli gra, która w 2022 roku rozbiła bank, zdobyła miano Gry Roku i dla wielu jest kandydatką do tytułu Gry Dekady, doczekała się sieciowej kooperacyjnej kontynuacji, w której razem z ekipą przemierzamy dziwacznie piękny, ale niepokojąco pustoszejący świat Limveldu.
Levelowanie w Nightreign – szybkie, ale niejasne
W Nightreign wcielamy się w jednego z ośmiu bohaterów znanych jako Nightfarerzy – każda z tych postaci pełni funkcję osobnej klasy, z własnym stylem walki i unikalnym podejściem do progresji. I choć na pierwszy rzut oka system rozwoju wygląda znajomo – zbierasz runy, odpoczywasz przy Miejscu Łaski, pakujesz levele – to po kilku godzinach gry zaczynasz zauważać, że… coś tu nie gra.
Przede wszystkim – gra praktycznie nic ci nie mówi o tym, jak dokładnie wpływasz na swoje statystyki. Jasne, widzisz pasek HP, pasek many i staminy, ale gdzie konkrety? Gdzie te liczby, które mówią: „Dzięki temu punktowi masz teraz +3 do siły, +2 do wigoru”? Tego po prostu nie ma. Gra traktuje to jak tajemnicę, a przecież każdy fan soulsów wie, że dokładna kontrola nad buildem to połowa zabawy.
Nie każdy level jest wart świeczki – Zullie wchodzi na scenę
I właśnie dlatego Zullie the Witch zrobił to, co zawsze robi najlepiej – zagłębił się w pliki gry, prześwietlił wszystko od podszewki i wrzucił do sieci wykresy pokazujące dokładnie, jak rozwijają się statystyki każdej z postaci w miarę zdobywania kolejnych poziomów.
Efekt? Mieszanka zdziwienia, rozczarowania i lekkiego szoku. Okazuje się bowiem, że ostatnie trzy poziomy w grze – 13, 14 i maksymalny 15 – oferują zaskakująco mało. Serio, w większości przypadków dostajesz tylko jeden punkt do statystyk, co przekłada się na niemal niezauważalny wzrost mocy postaci. Dla porównania – wcześniejsze levele często dawały po kilka punktów, realnie wpływając na styl gry. A tutaj? Praktycznie kosmetyka.
Zamiast levelu 15… może lepiej kamienie kuźnicze?
No i tutaj zaczyna się robić ciekawie. Bo skoro level 13 i 14 to prawie to samo co 15, a do tego wbicie ich zajmuje mnóstwo czasu (przypominam – jeden dzień w grze trwa tylko 14 minut w czasie rzeczywistym!), to czy naprawdę warto się o to bić?
Z jednej strony, pokonanie Lorda Nocy na maksymalnym poziomie to pewnie spora satysfakcja. Ale z drugiej – może bardziej opłaca się zatrzymać rozwój postaci na 12 lub 13 poziomie i zamiast tego zainwestować runy w ulepszanie broni albo zakupy u handlarzy? W końcu porządny miecz z +4 może zdziałać więcej niż jeden punkcik do kondycji, prawda?
I właśnie to jest najciekawsze w odkryciu Zulliego – to nie tylko sucha ciekawostka, ale potencjalna zmiana strategii dla całej społeczności Nightreign. Od teraz wielu graczy będzie się zastanawiać: „Czy ja naprawdę potrzebuję tego piętnastego poziomu, czy tylko marnuję runy?”.
Co dalej z Nightreign? Może nowe levele i balans?
Trzeba też pamiętać, że Nightreign to świeżynka – gra zadebiutowała zaledwie kilka tygodni temu, a FromSoftware już zapowiada, że planuje dodać nowych bossów, postacie, a może nawet kolejne lokacje. I kto wie, może przy okazji pojawi się też zwiększenie maksymalnego poziomu albo lepszy balans ostatnich trzech leveli, tak by faktycznie dawały coś więcej niż tylko iluzoryczny progres.
Na razie jednak, dzięki Zulliemu, gracze mają do dyspozycji twarde dane, które pozwalają lepiej zaplanować rozwój postaci i efektywnie zarządzać czasem – a to w Nightreign naprawdę się liczy.
Aktywność komentująych