Nie wiem, czy ktoś z Was jeszcze w to wierzył, ale… Gengar w końcu zrobił to. Ten fioletowy duszek, który od premiery Pokémon TCG Pocket nie mógł się na dobre wbić do mety, właśnie zamieszał w jednym z największych turniejów gry. Serio – czwarte miejsce w Swissach na turnieju z pulą 10 tysięcy dolców i ponad 2800 graczami to nie byle co.
I jasne, ktoś powie: „Ej, przecież gość nie wygrał, tylko się zakwalifikował wysoko”. Ale jakbyście powiedzieli to fanom Gengara, to chyba by Was wyśmiali. Bo dotąd ta karta była traktowana jak totalny „casual filler” – niby fajna, ale nie do poważnej gry. A teraz? Teraz wszyscy patrzą na Gengara A2a 033 zupełnie inaczej.
Jak to się stało, że Gengar nagle stał się grywalny?
No więc najpierw trzeba zrozumieć, że Gengar A2a 033 z dodatku Triumphant Light to nie jest żaden potężny boss. To zwykły, nie-exowy Gengar z tylko 70 obrażeniami i wymaganym rozwinięciem do trzeciego stadium. Do niedawna większość graczy patrzyła na tę kartę i mówiła: „meh”. Bo po co męczyć się z ewolucją, skoro są dużo prostsze i mocniejsze opcje?
Aż tu nagle, pojawia się gracz HydraPika, składa talię z Gengarem jako głównym atakującym i robi czwarte miejsce w Swissach. Wszyscy przecierają oczy, Reddit się gotuje, a metagame trochę się zachwiało.
I tu wchodzi największy plot twist – status „Asleep”. Tak, serio. Atak Gengara może uśpić przeciwnika, co w praktyce daje mu szansę na zadanie ataku dwa razy pod rząd, zanim przeciwnik cokolwiek zrobi. A jak dobrze pójdzie, to mamy 140 dmg zamiast 70. To już robi różnicę.
Oczywiście to nie jest combo bez wad – wszystko zależy od rzutu monetą i od tego, czy oponent nie zagra czegoś typu Pokémon Center Lady, która natychmiast usunie efekt snu. Ale jak Gengar siądzie, to potrafi naprawdę napsuć krwi.
Pomógł też Rare Candy i nowe techy
Kolejna sprawa to Rare Candy. No wiecie – ten klasyczny item, który pozwala przeskoczyć stadium ewolucji. Dzięki niemu Gengar nagle nie wydaje się już taki „wolny”, bo można go postawić na stole znacznie szybciej. I to jest game changer.
Ale HydraPika nie polegał tylko na Gengarze. W talii były też świetnie dobrane wsparcia – Oricorio A3 077 jako „revenge attacker” (wchodzi do gry, gdy ktoś z Twoich Pokémonów zostanie znokautowany) i Tapu Lele A3 084, który jest świetnym kontratakiem na popularne w mecie Giratina ex i Darkrai ex. Obie te karty pochodzą z Celestial Guardians i idealnie pasują do tej konstrukcji.
Czy Gengar na stałe wróci do mety? Trudno powiedzieć, ale… jest nadzieja!
Z całym tym hajpem łatwo się zapomnieć, ale trzeba uczciwie przyznać – meta nadal kręci się wokół potężnych kart ex. Gengar to nadal trochę ryzykowna opcja, zwłaszcza w bardziej przewidywalnych środowiskach turniejowych. Ale ten jeden błysk pokazał, że da się coś z niego wycisnąć – i to całkiem dużo.
W gruncie rzeczy to super wiadomość dla każdego, kto lubi eksperymentować z mniej popularnymi kartami. To też znak, że Pokémon TCG Pocket zaczyna się rozwijać jako gra – gdzie kreatywność i zaskakujące pomysły też mają swoje miejsce, a nie tylko bezmyślne kopiowanie topowych talii z neta.
Podsumowując? Gengar żyje. I ma się dobrze.
Może to jeszcze nie jest moment, żeby nazwać go nowym królem mety. Ale kto wie? Może to dopiero początek czegoś większego. Bo jeśli jeden gracz potrafił rozpracować talię z Gengarem na poziomie turniejowym, to może inni też zaczną kombinować i dopieszczać tę strategię. A może niedługo zobaczymy nową wersję Gengara, jeszcze silniejszą?
Tak czy siak – fani tego starego duszka mogą wreszcie powiedzieć z dumą: „Nasz chłop wrócił”.
Aktywność komentująych