Jeśli jesteś starym wyjadaczem Soulsów i masz za sobą klasyczne starcia z bossami w Elden Ring, Dark Souls czy Bloodborne, to w Nightreign możesz się lekko zdziwić. System levelowania został tu porządnie przemodelowany, a tempo całej gry mocno przyspieszone. Nie ma już tej spokojnej eksploracji z opcjonalnym rozwojem postaci – tutaj każdy dzień ekspedycji to walka z czasem. Od chwili, gdy otwierasz oczy o poranku, wiesz, że zegar tyka, a noc zbliża się nieubłaganie – a wraz z nią Nightboss, czyli główny wróg, który pojawi się niezależnie od tego, czy jesteś gotowy, czy nie.
Dlatego właśnie levelowanie to nie tylko przyjemny dodatek – to twój klucz do przetrwania. Jeśli nie będziesz rosnąć w siłę z każdą chwilą, nie masz szans, żeby wytrzymać nocne piekło.
Czym różni się system levelowania w Nightreign?
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że wszystko wygląda znajomo – tak jak wcześniej, poziomy wbija się przy Miejscach Łaski (Sites of Grace), które znajdziesz porozrzucane po mapie. Gra od razu je oznacza, więc nie musisz ich szukać na ślepo. Kiedy tylko uzbierasz odpowiednią liczbę run, wystarczy odwiedzić jedno z tych miejsc i… voilà, nowy poziom.
Ale tu pojawia się pierwszy haczyk: nie decydujesz już, w jakie statystyki chcesz inwestować. Koniec z rozterkami typu „więcej siły czy zręczności?” – w Nightreign twórcy postawili na automatyczny system awansowania, który przy każdym levelu podnosi ci trochę wszystkie kluczowe staty naraz. I co ciekawe – każdy poziom daje tutaj więcej niż jeden poziom w klasycznym Elden Ring. Czujesz realną różnicę po awansie. Więc tym bardziej warto się starać, żeby nie zostawać w tyle.
Co więcej – gra sama ci subtelnie zasugeruje, że pora na awans, wyświetlając niebieską strzałkę obok twojego poziomu w górnym lewym rogu ekranu. Sprytne i praktyczne – łatwo to przeoczyć, ale jak raz zauważysz, to już zawsze wiesz, na co patrzeć.
Jak efektywnie wbijać poziomy?
W Nightreign nie ma miejsca na leniwe grindowanie w kącie mapy. Musisz działać dynamicznie, bo każda chwila, którą marnujesz, to chwila, której brakuje ci na walkę z kolejnym bossem. Im szybciej rośniesz, tym większa szansa, że nie zostaniesz zmieciony z powierzchni ziemi po zachodzie słońca. Oto kilka konkretnych trików, które pomogą ci levelować jak mistrz:
1. Trzymaj się ekipy jakby twoje życie od tego zależało – bo tak jest
W przeciwieństwie do klasycznych solowych wypraw, tutaj gra mocno promuje kooperację. Runy zdobywane są wspólnie, więc działając w zespole zabijasz szybciej, giniesz rzadziej i dostajesz więcej nagród. W pojedynkę możesz oczywiście robić swoje, ale prędzej czy później trafisz na przeciwnika, który cię po prostu zgniecie. A wtedy – strata czasu, run i morale. Dlatego najlepiej trzymać się razem, działać jak zgrana ekipa i zbierać doświadczenie bez przestojów.
2. Skacz między lokacjami jak szalony
Każdy dzień w grze to wyścig. Twoim celem powinno być przebieganie od punktu do punktu, od jednego kluczowego miejsca do drugiego, zamiast błąkania się po lasach. W większych lokacjach czekają minibossowie i całe gniazda wrogów, które zrzucają dużo więcej run niż losowe grupki. I choć te potyczki mogą wydawać się bardziej wymagające, to jeśli grasz zespołowo, rozprawisz się z nimi bez większych strat.
3. Nie daj się rozproszyć drobnym śmieciom
Na mapie natkniesz się na masę małych grupek wrogów porozrzucanych między głównymi punktami. Ale prawda jest taka, że większość z nich nie daje ci prawie nic. Może i wyglądają groźnie, może fajnie się je tłucze, ale to strata cennego czasu. Lepiej ich ominąć i skupić się na tych miejscach, gdzie naprawdę się opłaca walczyć.
4. Bossowie to nie opcja – to konieczność
Każda większa lokacja skrywa bossa, który zawsze daje gigantyczny zastrzyk run po pokonaniu. Często też wypuszcza skrzynie ze specjalnymi wzmacniaczami, które zwiększają twoje zyski aż do końca dnia albo całej ekspedycji. A jeśli trafisz na wzmacniacz run, to już w ogóle bajka – z każdym kolejnym zabitym wrogiem rośniesz szybciej i szybciej. Nie ma więc co się wahać – bossów trzeba szukać i eliminować w pierwszej kolejności.
Dzień drugi – pora na grubszy kaliber
Gdy ekspedycja wkracza w drugi dzień, sytuacja zaczyna się zmieniać. Na mapie pojawiają się nowi, znacznie groźniejsi przeciwnicy, oznaczeni wyraźnymi, czerwonymi ikonami. Kuszą obietnicą ogromnych nagród, ale też potrafią zająć cały twój czas i zasoby. I choć brzmi to fajnie, to w praktyce – czasem bardziej się opłaca oczyścić trzy inne lokacje niż męczyć się z jednym mocarnym potworem.
Jeśli naprawdę chcesz spróbować swoich sił z jednym z tych olbrzymów – zostaw to na koniec dnia, gdy już zebrałeś co trzeba i masz konkretny sprzęt. Wtedy nawet jeśli coś pójdzie nie tak, nie zmarnujesz całego dnia na jeden nieudany pojedynek.
Klucze Stonesword i Evergoale – ryzyko się opłaca (albo i nie)
Podczas wypraw możesz natrafić na klucze Stonesword, które kupisz u handlarzy. Te klucze otwierają dostęp do Evergoali – specjalnych, zamkniętych aren, gdzie czekają na ciebie unikalni bossowie. I choć może się to wydawać jak opcjonalna zawartość, to uwierz – warto się tam zapuszczać.
Pokonanie bossa w Evergoalu daje ci ogromną premię w runach (nawet 100 tysięcy), a często też specjalne wzmacniacze, które zostają z tobą do końca wyprawy. Ale uwaga – to nie są łatwe walki. Jeśli wbijesz tam nieprzygotowany, możesz się szybko przekonać, że klucz nie był wart swojej ceny. Dlatego najlepiej zostawić Evergoale na później, gdy twoja postać jest już naprawdę solidnie rozwinięta.
A i jeszcze jedno – nie wydawaj pochopnie run na przedmioty u handlarzy, szczególnie w pierwszych dwóch dniach. Większość broni i ulepszeń i tak zdobędziesz z walk i skrzynek – i często będą to lepsze wersje niż to, co mają sprzedawcy.
Krótkie (ale ważne) podsumowanie
W Nightreign nie chodzi o to, żeby przetrwać – chodzi o to, żeby przygotować się na noc i wyjść z niej zwycięsko. A do tego potrzebujesz siły – czyli poziomów, poziomów i jeszcze raz poziomów. Dlatego trzymaj się ekipy, rób szybkie rajdy po bossach, unikaj bezsensownych walk i inwestuj wyłącznie w to, co daje ci realną przewagę. Bo kiedy słońce zacznie zachodzić, a niebo przybierze krwisty odcień – tylko ci dobrze przygotowani mają jakiekolwiek szanse na przeżycie.
Aktywność komentująych