Słuchaj, jeśli myślałeś, że DOOM to tylko bieganie, strzelanie do demonów i napier*** wszystkiego, co się rusza – to rozdział 15 rozwali Ci ten schemat na kawałki. „Miasto Ry’uul” to prawdziwa petarda klimatu, która wciąga jak bagno, a jednocześnie sprawia, że musisz kombinować, kombinować i jeszcze raz kombinować, bo ten etap to nie tylko rzeźnia, ale też test twojej zręczności i sprytu.
Na start wchodzisz w te wodne kanały, które aż pachną starożytnością, jakby ktoś wymieszał magię, technologię i trochę mroku z nieodgadnioną historią dawno zapomnianego miasta. Już samo otoczenie sprawia, że czujesz się jak odkrywca w świecie pełnym sekretów – a każdy zakamarek może kryć niespodziankę lub śmiercionośną pułapkę.
Spis treści
Płyń z prądem i poznaj fioletową windę
Zaczynasz spokojnie, bo trafiasz do tego kanału, który dosłownie niesie cię prądem w stronę fioletowego światła. To taki moment, w którym masz czas na złapanie oddechu, ale jednocześnie wiesz, że to tylko cisza przed burzą. Ta fioletowa winda? Nie jest zwyczajną windą – to twoja przepustka do wyższych poziomów miasta i miejsca, gdzie zaczyna się prawdziwa akcja.
Zielone tarcze – twoi nowi najlepsi kumple
No i teraz zaczyna się zabawa z tarczami. Te zielone tarcze to nie tylko osłony, które znasz z innych części DOOM – to też ruchome platformy, na które musisz wskoczyć, a to wymaga mega wyczucia czasu i precyzji. Jak się spóźnisz, możesz spaść, dostać się w kłopoty albo… zwyczajnie zginąć. Ale jeśli uda ci się to ogarnąć, tarcze stają się twoim kluczem do eksploracji, ale i do walki – bo możesz nimi rzucać, jakbyś miał miecz czy kuszę na dystans.
I tu pojawia się zabawa: trzeba rzucić tarczą w „oko” na drugiej platformie, żeby odblokować dalszą drogę. To nie jest tylko prosty wystrzał – musisz dobrze wycelować, wyczuć moment i pomyśleć strategicznie, bo ten rzut to coś więcej niż tylko zręczność – to sposób na przejście do kolejnej fazy rozgrywki. Ta mechanika robi klimat, przypominając stare, dobre zagadki, które nie pozwalają ci się nudzić.
Nowi wrogowie i podwodne pułapki
Jak już odblokujesz przejście, musisz się zmierzyć z nową ekipą przeciwników. I to nie są jacyś tam standardowi potwory – każdy z nich ma własną taktykę, jest agresywny i zmusza do ciągłego ruchu i kombinowania, jak go ograć. Woda, kanały, wąskie przestrzenie – trzeba myśleć taktycznie, bo nie każdy wróg da się po prostu zastrzelić na stojąco. A gdy utkniesz, szukaj zielonego oka – to magiczne przejście, które otworzy ci drogę do kolejnej części labiryntu podwodnych korytarzy.
Maczuga grozy
No i tu jest jeden z najlepszych momentów tego rozdziału: trafiasz na maczugę grozy – taką solidną, brutalną broń białą, która pozwala wbić się w walkę wręcz na maksa. To jest to! Możesz się nią rozszarpać przeciwników w spektakularny sposób, wyprowadzać miażdżące ciosy i czuć, że jesteś twardzielem, a nie tylko kolejnym chłopakiem z karabinem. Maczuga ma swój charakter i styl – ciężka, powolna, ale za to zabójczo skuteczna.
Manipulacja mechanizmami
Tuż po zdobyciu maczugi wchodzisz w kolejny etap łamigłówek: niebieski mechanizm czeka na twój rzut tarczą. I nie jest to tylko wygłup – to klucz do przesunięcia platform, które pozwolą ci przejść dalej. Co więcej, rzucasz tarczą jeszcze raz, a potem uderzasz w skrzynię, by przesunąć ją na odpowiednie miejsce. To wszystko sprawia, że czujesz się jak bohater, który łączy brutalną walkę z myśleniem strategicznym.
Kanały, teleporty i niebieska skocznia
Po akcji z mechanizmami wracasz do wody i musisz się przemieścić do fioletowego obiektu z teleportami. Ale uwaga – niebieska skocznia jest nieaktywna, więc żeby ją odpalić, musisz trochę pokombinować: użyć skrzyni jako podestu, obejść lokację i przygotować sobie drogę. To kolejny moment, gdzie DOOM łączy zręczność z taktyką – nie idziesz po linii prostej, tylko musisz planować każdy krok.
Finałowa bitwa z przywódcą miasta
Na końcu czeka cię starcie z bossem – przywódcą miasta Ry’uul. To walka, która wymaga od ciebie pełnego wykorzystania wszystkiego, czego się nauczyłeś do tej pory: timing, wykorzystanie tarcz, maczugi i unikanie ataków przeciwnika. Kiedy go pokonasz, droga do wyjścia jest otwarta – czas ruszać do kolejnego rozdziału, ale wiesz, że zapamiętasz to miasto na długo.
Podsumowując
„Miasto Ry’uul” to nie tylko kawał brutalnej, szybkiej akcji, ale też złożone i klimatyczne miejsce, gdzie musisz myśleć, planować i kombinować. Rzucanie tarczą, manipulowanie platformami, eksploracja podwodnych kanałów i walka z unikalnymi przeciwnikami to coś, co sprawia, że ten rozdział to nie tylko rozrywka, ale też wyzwanie intelektualne.
Do tego cały klimat – starożytna symbolika, motyw oczu jako magicznych barier, a wreszcie potężna maczuga jako symbol brutalnej siły – to wszystko tworzy atmosferę, która wciąga i nie pozwala się nudzić ani na sekundę.
Jeśli szukasz miejsca, które połączy klasyczny DOOMowy chaos z łamigłówkami i platformówką, to Miasto Ry’uul jest właśnie dla ciebie. Takiego miksu jeszcze w serii nie było i to jest naprawdę coś, co każdy fan powinien przeżyć.
Aktywność komentująych