W Kingdom Come: Deliverance II misje poboczne to coś więcej niż tylko dodatki – potrafią świetnie budować klimat i pokazać codzienność średniowiecznego świata z zupełnie innej strony. Jednym z takich zadań jest „Troseckie demony”, które na początku brzmi jak opowieść o nawiedzeniach i złych mocach, ale szybko okazuje się, że cała sprawa ma dużo bardziej przyziemny, a przy tym zabawny charakter.

Zadanie zaczyna się od rozmowy z majordomem Ulrichem, który błaga o pomoc w pozbyciu się tajemniczych „demonów” z zamku w Troskach. Zgadzając się na jego prośbę, gracz wkracza w serię misji polegających na oczyszczaniu pomieszczeń wodą święconą lub magiczną i rozmowach z mieszkańcami zamku, którzy widzą demony dosłownie wszędzie. Okazuje się jednak, że to raczej plotki i przesądy niż prawdziwe zło – co sprawia, że całość ma humorystyczny ton i delikatnie kpi z ludowych wierzeń.

Żeby odblokować misję, trzeba najpierw ukończyć główne zadanie „Zło konieczne”, a potem wrócić do zamku i porozmawiać z Ulrichem. Wspomni on o niepokojących zjawiskach i poprosi cię o oczyszczenie zamku z rzekich duchów. W trakcie rozmowy możesz wybrać, czy chcesz używać wody święconej czy magicznej, choć w praktyce wybór nie ma większego znaczenia – efekt jest ten sam.

Pierwsze wskazówki dostajesz od kucharki Perchty, która twierdzi, że demony wychodzą z palenisk. Każe ci oblać pięć z nich w różnych częściach zamku: w kuchni, jadalni, pokoju skryby, warsztacie alchemicznym i sypialni obok. Po wykonaniu tego zadania odsyła cię do swojej koleżanki Maniety, która opiekuje się drugą częścią zamku i również prosi o pomoc w „egzorcyzmach”. Zasada jest ta sama – oczyszczenie kolejnych palenisk i powrót po nagrodę.

W międzyczasie do akcji włącza się kowal Osina, który twierdzi, że demony pojawiły się… w łazienkach. Gdy ruszasz na miejsce, odkrywasz, że cała ta „nawiedzona sprawa” to po prostu seria komicznych nieporozumień i przesadnych plotek. Osina traktuje sytuację śmiertelnie poważnie, ale dla gracza to raczej zabawna odskocznia od poważnych misji.

Po zakończeniu wszystkich zadań wracasz do Ulricha, który dziękuje ci za pomoc i przekazuje nagrodę. W rzeczywistości żadne demony nigdy nie istniały, a cała misja to uroczy przykład średniowiecznego absurdu – strachu, zabobonów i przekłamań, które twórcy gry przedstawili z dużym przymrużeniem oka.

Troseckie demony” to świetna przerwa od głównego wątku – lekka, zabawna i pełna klimatu misja, która pokazuje, że w świecie Kingdom Come: Deliverance II nawet zwykłe palenisko może stać się źródłem legendy. To też doskonały przykład, jak interakcje z NPC-ami potrafią ożywić świat gry i wciągnąć w fabułę bez konieczności walki czy wielkich bitew.

Był to artykuł z serii: Kingdom Come: Deliverance 2