Zacznijmy od tego, że kiedy usłyszałem o grze, w której grasz glutem, pomyślałem sobie: „No super, kolejna dziwaczna produkcja, która będzie bardziej dziwna niż grywalna”. Ale po kilkunastu godzinach grania „I, Slime” pozytywnie mnie zaskoczyło, bo to nie jest tylko jakaś prosta produkcja na odpalenie i zamknięcie, tylko gra, która łączy w sobie naprawdę sporo fajnych rzeczy – idle RPG, eksplorację lochów, symulację, system klas i personalizację, i to wszystko z naprawdę fajnym luzem i humorem.
To taki trochę miks, który odświeża stare schematy, bo tu, zamiast kolejnego rycerza czy maga, sterujesz kleistym bohaterem, który z czasem staje się potężnym wojownikiem i zarządcą własnego małego świata. Coś jak połączenie klasycznego RPG z elementami strategicznymi i… no, trochę takim survivalem z jajem.
Mechanika gry – czyli jak ten szlam w ogóle działa?
Zacznijmy od tego, że „I, Slime” to gra z gatunku idle RPG, co oznacza, że nie musisz non stop siedzieć i klepać ekranu – postać sama zdobywa doświadczenie, łupy i złoto, nawet kiedy ty robisz coś innego. To idealne rozwiązanie dla ludzi, którzy chcą coś ograć na luzie, bez ciśnienia, a jednocześnie poczuć progres i rozwój.
Ale gra nie sprowadza się tylko do biernego klikania. W samych walkach mamy sporo opcji i możliwości. Możesz planować strategie, wymieniać klasy i budować zestawy kart umiejętności, które pozwalają ci dostosować styl walki do aktualnych potrzeb. Na przykład, jeśli w danym momencie chcesz postawić na ofensywę, wybierasz klasy i karty, które zwiększają obrażenia i szybkość ataku. A gdy nadejdzie moment, żeby się bardziej bronić – zmieniasz build na tankowatego gluta, który wytrzyma więcej uderzeń.
Co ważne, klasy postaci w „I, Slime” można zmieniać praktycznie w locie – masz do dyspozycji 3 główne ścieżki rozwoju, 6 podkategorii i aż 28 różnych klas, więc nudzić się tu nie sposób. Nie podoba ci się obecna konfiguracja? Żaden problem – resetujesz build i robisz coś kompletnie innego. To ogromna wolność wyboru, która daje poczucie, że każda walka to nowa przygoda i szansa na testowanie różnych taktyk.
Walki i eksploracja – jak ogarnąć lochy i bossów?
„I, Slime” oferuje też solidny kawałek klasycznej rozgrywki RPG. Masz tu różnorodne lochy i podziemne ruiny, a także podniebne wyspy, gdzie czekają na ciebie bossowie z unikalnymi mechanikami. To właśnie tam możesz naprawdę rozwinąć swoje umiejętności taktyczne, bo przeciwnicy nie są tu tylko statycznymi celami – każdy wymaga innego podejścia i kombinacji umiejętności.
Walki są szybkie, ale jednocześnie satysfakcjonujące. Dzięki kartom umiejętności i klasom możesz decydować, czy wolisz atakować z dystansu, walić wręcz, albo mieszać te style, żeby zaskoczyć przeciwników. To sprawia, że gra, mimo idle charakteru, nie jest monotonna i potrafi wciągnąć na długie sesje.
Luźna stylizacja i personalizacja – czyli jak glut może wyglądać kozacko?
Na koniec nie sposób pominąć jednego z mocniejszych punktów „I, Slime” – możliwości personalizacji wyglądu postaci. Nie chodzi tu tylko o zmiany kosmetyczne na zasadzie „zmień kolor” – masz do dyspozycji setki różnych opcji: komiksowe fryzury, zwariowane maski, szalone bronie i setki innych elementów, które pozwalają zrobić z twojego gluta prawdziwą gwiazdę Night City (no dobra, raczej Glut City).
To świetna sprawa, bo stylizacja to nie tylko zabawa, ale też sposób na wyróżnienie się wśród innych graczy i poczucie, że tworzysz postać naprawdę wyjątkową. Bo, powiedzmy sobie szczerze – ile razy w mobilnym RPG zdarza się, że możesz zmienić wygląd na tyle oryginalnie, żeby wyróżnić się z tłumu?
Podsumowując
Jeśli szukasz czegoś świeżego, z lekkim podejściem do gatunku, gdzie idle RPG miesza się z eksploracją, personalizacją i strategią, a przy tym możesz poczuć się jak bohater – nawet jeśli bohaterem jest kleisty szlam – to „I, Slime” jest strzałem w dziesiątkę.
Gra oferuje dużo wolności w rozwoju postaci, mnóstwo zawartości do odkrycia i świetny balans między relaksem a wyzwaniem. A to wszystko w naprawdę przystępnej, przyjaznej formie, idealnej na szybkie sesje, ale i na dłuższe wieczory z telefonem w ręku.
Aktywność komentująych