Gdy po raz pierwszy usłyszałem o Foundation: Galactic Frontier, moje oczekiwania od razu poszybowały w górę. Jako fan zarówno książek Isaaca Asimova, jak i serialowej adaptacji od Apple TV+, od lat marzyłem o grze, która wreszcie odda klimat galaktycznych intryg, handlu i walk o wpływy. Foundation: Galactic Frontier to mobilna strategia, która pojawiła się na rynku nieco po cichu – ograniczona na razie do soft launchu w wybranych krajach. Jednak już teraz gra zapowiada się jako fascynujące rozszerzenie uniwersum Fundacji, łączące elementy z książek, serialu i autorskich pomysłów twórców gry.
Akcja Foundation: Galactic Frontier rozgrywa się w złotym okresie galaktycznych Handlarzy, mniej więcej na styku wydarzeń z powieści Fundacja i Fundacja i Imperium. Dla widzów serialu będzie to czas zbliżony do drugiego sezonu. To moment, gdy zarówno Fundacja, jak i Imperium są jeszcze potęgami, ale ich wpływy zaczynają się kruszyć, tworząc próżnię władzy, którą wypełniają liczne niezależne królestwa. I to właśnie w tym pełnym chaosu i szans świecie osadzono fabułę Foundation: Galactic Frontier.
W grze wcielasz się w Handlarza, który początkowo współpracuje z legendarnym generałem Belem Riose’em. Już na wstępie pojawia się konflikt związany z tajemniczym dzieckiem o imieniu Gray, co zmusza twoją postać do ucieczki na niezależne planety. Co ciekawe, Foundation: Galactic Frontier umiejętnie balansuje między kanonem książek i serialu – Riose jest tu bliższy swojemu literackiemu pierwowzorowi, a Hari Seldon wygląda jak Jared Harris z ekranu, lecz jego przeszłość odwołuje się do fabuły powieści. Znajdziemy tu też nawiązania do luminizmu z serialu i subtelne sugestie, że twoja główna towarzyszka, Klara, może być robotem – co otwiera fascynujące możliwości interpretacyjne. Twórcy wyraźnie traktują Foundation: Galactic Frontier jako trzecie, odrębne uniwersum, które czerpie z obu źródeł, ale pozwala sobie na autorskie rozwinięcia.
Spis treści
Mechanika Rozgrywki
Rozgrywka w Foundation: Galactic Frontier podzielona jest na kilka warstw. Mamy tu „misje dialogowe”, które przypominają klasyczne gry RPG, gdzie wybór ścieżki dialogowej wpływa na nagrody i rozwój fabuły. Na początku te misje wydają się świeże i wciągające – poruszają tematy związane z chaosem po wycofaniu się Imperium z peryferii galaktyki. Jednak przy dłuższej grze zaczyna się dostrzegać pewną powtarzalność. Liczę na to, że w kolejnych aktualizacjach Foundation: Galactic Frontier zyska więcej różnorodnych wątków i wyborów, bo mechanika ma olbrzymi potencjał.
Najbardziej emocjonującą częścią Foundation: Galactic Frontier są jednak walki. Gracz steruje drużyną bohaterów w taktycznych bitwach z NPC. Kluczem do sukcesu jest tu zrozumienie mechanik unikania niebezpiecznych stref ataku (tzw. „czerwonych ataków”) i utrzymania zespołu w zwartej formacji, by mogli nawzajem się leczyć i wspierać. Te bitwy wciągają, zmuszając do myślenia i dostosowywania strategii do wrogów.
Gra oferuje również bitwy kosmiczne – choć w aktualnej wersji Foundation: Galactic Frontier są one dość uproszczone. Brakuje na razie zaawansowanych manewrów czy bardziej taktycznych opcji. Na ten moment największym wyzwaniem jest sprawienie, by wszystkie twoje okręty flagowe skupiły ogień na jednym celu. Mam nadzieję, że przed globalną premierą twórcy rozbudują ten aspekt, dodając więcej interaktywności do kosmicznych starć.
System Rozwoju i Ekonomia w Foundation: Galactic Frontier
W Foundation: Galactic Frontier rozwój bazy stanowi osobną, rozbudowaną oś rozgrywki. Twój główny okręt flagowy jest niczym mobilne miasto – z własnymi pomieszczeniami, fabrykami i modułami, które można stopniowo ulepszać. Gra wprowadza też wielowalutowy system ekonomiczny, co dodaje głębi: zarządzasz tu jednocześnie jedzeniem, metalem, kredytami, wodą i innymi surowcami. Na początku przytłacza liczba menu i podmenu, ale z czasem odkrywanie ich staje się częścią satysfakcji z gry.
Twórcy nie uniknęli modelu monetyzacji – w Foundation: Galactic Frontier znajdziesz bohaterów i pakiety dostępne za prawdziwe pieniądze. Jednak na szczęście można czerpać frajdę z rozgrywki, nie inwestując w mikropłatności, przynajmniej na początku.
Fabuła i Tajemnice Galaktyki
Jednym z bardziej intrygujących wątków w Foundation: Galactic Frontier jest postać dziecka o imieniu Gray. Fani spekulują, czy jest ono mentalistą, potomkiem Solarian, a może… zupełnie nową siłą w uniwersum Fundacji. W grze pojawia się także Pierwszy Promienisty – miejsce, gdzie bohaterowie stają do boju przeciwko legendarnemu Mułowi. Co ciekawe, sam Muł wydaje się tu obecny jedynie jako cień przeszłości lub zapowiedź przyszłości, a nie jako aktywny antagonista.
Tryby Multiplayer i Społeczność
Foundation: Galactic Frontier oferuje również tryby PVP, w których można rywalizować z innymi graczami. System gildii umożliwia współpracę i wymianę surowców, co tworzy fundamenty pod silną społeczność. Choć jeszcze nie zagłębiłem się w te tryby, potencjał do rozbudowy aspektu społecznego jest tu ogromny.
Podsumowanie
Podsumowując, Foundation: Galactic Frontier to tytuł, który – mimo że wciąż jest w fazie soft launchu – pokazuje ogromny potencjał. Dla fanów Asimova to prawdziwa gratka: gra, która zręcznie łączy wątki znane z książek i serialu, ale idzie o krok dalej, tworząc coś własnego. Rozgrywka jest zróżnicowana, a bitwy lądowe i fabularne misje angażują. Choć pewne elementy, jak bitwy kosmiczne, wymagają jeszcze dopracowania, już teraz Foundation: Galactic Frontier wciąga i daje nadzieję na coś więcej niż tylko kolejną grę mobilną.
Dla tych, którzy tęsknili za głębokim zanurzeniem w świat Fundacji – Foundation: Galactic Frontier jest jak powiew świeżości. Gra stawia na strategię, budowę ekonomii, walkę i eksplorację. I mimo że wciąż są elementy do poprawy, frajda z rozgryzania mechanik i odkrywania kolejnych kart fabuły wynagradza drobne niedociągnięcia.
Jeśli marzyłeś o tym, by wcielić się w handlarza z czasów galaktycznego chaosu i budować własne imperium w cieniu Fundacji i Imperium, Foundation: Galactic Frontier jest grą, której powinieneś dać szansę. Ja z pewnością zostaję w tej galaktyce na dłużej.
Aktywność komentująych