Jeśli lubicie zagadki, koty i chillowanie z grą, która nie wymaga od was bycia pro graczem, to Find The Cat może być czymś dla was. Ta produkcja, dostępna na różne platformy jak Google Play, App Store czy nawet przeglądarki, to typowa gra typu „hidden object”, gdzie musicie wytężyć wzrok, żeby znaleźć kociaki ukryte w czarno-białych obrazkach.
Brzmi prosto, ale jak się okazuje, potrafi wciągnąć na dłużej – albo i zirytować, jak trafisz na poziom, gdzie koty są jak ninja. Rozsiądźcie się wygodnie, bo lecimy z obszerną recenzją na luzie, z plusami, minusami i tym, co naprawdę kręci (lub nie) w tej grze. Gotowi na polowanie na koty? To startujemy!
Co to w ogóle za gra?
Find The Cat to taki klasyczny „szukaj i znajdź”, gdzie twoim zadaniem jest wypatrzyć koty schowane w różnych sceneriach – od farm po świątynie czy plaże. Gra zaczyna się niewinnie: dostajesz obrazek, klikasz na koty, które odzyskują kolory, i idziesz na kolejny level. Pomysł jest prosty jak budowa cepa – wystarczy tapnąć w kociaka, żeby go znaleźć, a im dalej, tym więcej poziomów i trudniejszych kryjówek. Masz też tryb codzienny z timerem, co dodaje trochę adrenaliny, i standardowe poziomy bez pośpiechu, jeśli wolisz się wyluzować. Fabuły tu nie ma – to czysta zabawa w detektywa z kocim zacięciem, ale i tak wciąga, zwłaszcza jeśli jesteś fanem mruczków.
Grafika jest prosta, ale stylowa – czarno-białe tła z kolorowymi kotami po znalezieniu wyglądają jak szkice z bajki. Każdy level to nowa lokalizacja, co daje różnorodność, a dźwięki, jak urocze miauczenie po każdym trafieniu, dodają uroku. Nie ma tu skomplikowanych animacji, ale to działa na plus – gra nie laguje, nawet na słabszych urządzeniach, co jest spoko dla casuali.

Co mi się podobało?
Największym atutem jest chillowy vibe. Możesz odpalić Find The Cat na 5 minut w autobusie albo grać godzinami, nie czując, że musisz być na sterydach, żeby nadążyć. Mechanika jest intuicyjna – klikasz, znajdujesz, idziesz dalej, a poziomy są zaprojektowane tak, żeby nie wkurzać, tylko zachęcać. Te miauczenia po znalezieniu kota to czysta radocha, zwłaszcza jak trafisz na trudniejszy level i w końcu go rozgryziesz. Grafika, choć prosta, ma klimat – te różne miejsca, jak plaża czy miasto, wyglądają fajnie, a koty są urocze, nawet jak chowają się za drzewami czy w koszach. Do tego dochodzi tryb codzienny – codzienne wyzwania z timerem dają poczucie misji, a nagrody, jak monety czy podpowiedzi, motywują do powrotu.
Różnorodność poziomów to też plus. Z każdym nowym miejscem dostajesz inne wyzwanie – na farmie koty chowają się w stogach siana, a w świątyni w cieniach kolumn. Twórcy włożyli effort w to, żeby każdy level miał swój charakter, co sprawia, że nie czujesz, że grasz w to samo w kółko. No i brak paywalla na start – możesz grać za darmo i dojść daleko, co w dzisiejszych grach mobilnych jest rzadkością. To gra, która szanuje twój czas i portfel, a to się ceni.
Co mnie wkurzało?
No dobra, nie wszystko jest różowe. Pierwszym zgrzytem jest trudność – na początku gra jest za łatwa, ale po 20-30 poziomach skacze na głowę, jakbyś nagle grał w coś dla detektywów z lupą. Koty chowają się w miejscach, gdzie nawet Sherlock by się poddał – pod liśćmi, w cieniach czy za mikroskopijnymi detalami. Bez podpowiedzi (a te kosztują monety) możesz utknąć na wieki, co psuje frajdę. Do tego dochodzą bugi – czasem klikasz kota, a on nie dostaje koloru, albo level się zawiesza i musisz restartować. Twórcy obiecują poprawki, ale jak na razie to irytujące, zwłaszcza jak tracisz czas.

Kolejna rzecz to monety – na start masz ich sporo, ale szybko się kończą, a zarabianie nowych wymaga albo grindu, albo oglądania reklam. Reklamy to zło konieczne, ale tu są za długie – po 30 sekundach klikania w „pomiń” tracisz cierpliwość. No i tryb codzienny – fajny pomysł, ale timer jest czasem zbyt ciasny, a nagrody za wyzwania nie zawsze warte zachodu. Jak grasz na luzie, to spoko, ale jak chcesz się ścigać, możesz się wkurzyć.
Dla kogo jest ta gra?
Find The Cat to idealny wybór dla fanów puzzli i kotów, którzy chcą się zrelaksować bez stresu. Nowi gracze złapią zasady w sekundę, a ci, co lubią wyzwania, znajdą je w późniejszych poziomach. Pasuje na krótkie sesje – w kolejce do lekarza czy w przerwie w pracy – ale też na dłuższe granie, jak masz czas i cierpliwość. Minusem jest brak fabuły i paywall na podpowiedzi, więc jeśli nie lubisz grindu ani reklam, może cię to zmęczyć. To gra dla cierpliwych i kocich entuzjastów, którzy nie boją się szukać igły w stogu siana.
Podsumowanie – warto czy nie?
Podsumowując, Find The Cat to fajna gierka z potencjałem, która świetnie sprawdza się jako rozrywka na luzie. Klimatyczne grafiki, urocze miauczenia i różnorodne poziomy to jej mocne strony – serio, te koty w kolorze po znalezieniu to czysta radość. Mechanika jest prosta, ale wciągająca, a brak paywalla na start pozwala cieszyć się grą bez wydawania kasy. Niestety, bugi, trudność skoków i długie reklamy psują zabawę, zwłaszcza jak utkniesz na levelu. Jeśli masz cierpliwość i lubisz wyzwania dla oczu, to gra da ci masę frajdy. Dla mnie to jak cyfrowa zabawa w koty – czasem irytująca, ale zawsze wciągająca. Daj jej szansę, ale miej pod ręką kawę na te trudniejsze momenty!

Pasjonat gier MMO i typowo społecznościowych aplikacji. Redaktor naczelny portalu Desercik i twórca wielu innych portali nie tylko o grach. Codziennie porusza zagadnienia związane z marketingiem internetowym na swoim prywatnym blogu. Wieczorami czas spędza z córką, a gdy zaśnie zaczynać grać… grać w to co najlepsze.

