DarkOrbit Reloaded na Steamie: nowy serwer, stare problemy

Wygląda na to, że po prawie dwóch dekadach grania w przeglądarce DarkOrbit Reloaded chciało zrobić wielki krok naprzód i wskoczyć na Steama… ale wyszedł raczej głośny zgrzyt niż triumfalny powrót. Gra faktycznie wystartowała z nowym serwerem Global 5 – Callisto, który miał być świeżym startem zarówno dla weteranów, jak i nowych pilotów. W teorii brzmi świetnie, w praktyce – społeczność przyjęła to z ogromnym dystansem.

Na Steamie widać od razu, że stara frustracja tylko się odnowiła. Wielu graczy liczyło, że ta premiera będzie czymś więcej niż tylko kolejną próbą odświeżenia marki. Mieli nadzieję na mocniejszy powiew życia, poprawki jakości i uczciwszą ekonomię. Zwłaszcza że na oficjalnej stronie dumnie widnieje licznik mówiący o ponad 99 milionach zarejestrowanych kont i choć każdy fan MMO wie, że licznik kont ≠ licznik aktywnych graczy, to jednak skala robi swoje.

DarkOrbit zadebiutował w 2006 roku jako lekki, ale wciągający kosmiczny MMO shooter, nastawiony na personalizację statków, polowanie na obcych i PvP z prawdziwymi emocjami. Przez lata naprawdę zbudował sobie markę, głównie dzięki prostocie i niezłemu tempu walk. Problem w tym, że wraz z upływem czasu rosły też skargi na agresywną monetyzację i bardzo ograniczone wsparcie ze strony Bigpoint. I właśnie to najczęściej przewija się w opiniach na Steamie.

Premiera w serwisie Valve szybko uzyskała ocenę Mostly Negative, a tylko około 25% recenzujących mówi, że grę poleca. Widać to też po liczbach – według danych z SteamDB zainteresowanie jest niewielkie. W początkowych dniach jednocześnie grało tam zaledwie około kilkuset osób, a rekordowy szczyt to 166 graczy. Jak na tak rozpoznawalny tytuł i tak długi staż – wypada to bardzo skromnie.

Mimo tego pojawienie się DarkOrbit Reloaded na Steamie to pewien symboliczny moment. To w końcu nowy, łatwiejszy sposób, by wrócić do gry, zwłaszcza jeśli ktoś ma do niej sentyment z dawnych lat. Jeśli pamiętasz swoje pierwsze pojedynki w kosmicznych sektorach, to dodanie jej do biblioteki może być po prostu małą nostalgią. Ale nie ma co ukrywać, że jeśli twórcy chcą odbić się od dna i przekonać do siebie starych i nowych pilotów, czeka ich naprawdę długa i wyboista droga.

Może Cię zainteresować

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *