Zanim została gwiazdą Better Call Saul, uczyła grać w Magic: The Gathering

Rhea Seehorn dziś kojarzy się praktycznie każdemu fanowi seriali. Kim Wexler z „Better Call Saul”, a ostatnio Carol Sturka z „Pluribus”, zrobiły z niej jedną z najbardziej rozpoznawalnych aktorek ostatnich lat. Ma świetną charyzmę, charakterystyczny głos i taką ekranową naturalność, że trudno ją pomylić z kimkolwiek innym.
Ale mało kto wie, że na długo przed tym całym sukcesem… Rhea Seehorn wystąpiła w grze o Magic: The Gathering. I to nie byle jak – była jedną z głównych twarzy samouczka.
Zanim została Kim Wexler, była czarodziejką z MTG
Fani aktorki, którzy po zakończeniu „Better Call Saul” zaczęli grzebać w jej starszych projektach, trafili na coś absolutnie nieoczekiwanego. Okazało się, że niemal 20 lat temu Seehorn zagrała w wideogrze osadzonej w świecie Magic: The Gathering.
I nie, nie był to tylko jakiś epizod czy migawka. Rhea była tam pełnoprawną postacią – czarodziejką tłumaczącą zasady gry, uczącą graczy, jak działają karty lądów, mana i rzucanie czarów. Dla wielu osób był to pierwszy kontakt z MTG w formie cyfrowej.
W sieci udało się nawet odnaleźć archiwalne nagrania. Widać na nich młodą Seehorn w stroju pasującym do świata fantasy, na tle zamkowych dekoracji. Razem z innym aktorem tłumaczy podstawy gry, zupełnie serio, bez mrugnięcia okiem – jakby to była wielka, epicka produkcja.
I w pewnym sensie… dla niej wtedy była.
Pierwsza rola w karierze i budżet jak z kieszeni studenta
Co najlepsze, według IMDb był to pierwszy występ aktorski Rhei Seehorn w ogóle. I jak sama po latach wspominała – budżet tej produkcji był… delikatnie mówiąc symboliczny.
Aktorka opowiedziała anegdotę, która idealnie pokazuje realia tamtych czasów:
Graliśmy czarodzieja i czarodziejkę, ale produkcja była tak tania, że nie mieli dla nas butów. Chcieli, żeby wyglądało jak gladiatorskie obuwie, więc… dali nam zwykłe skarpetki, a potem okleili je taśmą elektryczną na krzyż.
Tak. Dosłownie.
Zero CGI, zero kostiumowego przepychu. Skarpetki i taśma izolacyjna. Magia kina w najczystszej postaci.
„Zobaczyłam siebie w sklepie… ale nie było mnie stać na grę”
Jeszcze lepsza jest historia z premiery. Seehorn była wtedy tak podekscytowana swoim pierwszym projektem, że poszła do sklepu, żeby zobaczyć grę na półce. Znalazła pudełko, zobaczyła swoje zdjęcie z tyłu… i wtedy dotarło do niej, że nie stać jej, żeby ją kupić.
Spróbowała więc zapytać, czy może dostać egzemplarz za darmo, pokazując palcem swoje własne zdjęcie na okładce.
Odpowiedź?
Nie.
Brzmi jak żart, ale to prawda. Dziś, kiedy jest gwiazdą światowego formatu, ta historia brzmi wręcz absurdalnie.
Bezimienna czarodziejka, która przeszła do historii
Co ciekawe, jej postać w grze nie miała nawet imienia. W napisach widniała po prostu jako „Sorceress”. Mimo to gracze zapamiętali ją na tyle dobrze, że po latach zaczęli odtwarzać nagrania i udostępniać je w sieci.
A dziś, gdy jej nazwisko znają miliony ludzi, ta stara produkcja przeżywa drugą młodość. Nagle okazuje się, że jedna z największych aktorek telewizyjnych XXI wieku zaczynała od tłumaczenia many i kart lądów.
Od skarpetek z taśmą do milionowych kontraktów
Patrząc na to, czym Magic: The Gathering jest dziś, ta historia brzmi wręcz niewiarygodnie. MTG to teraz gigantyczna marka z crossoverami z Final Fantasy, Warhammerem czy Władcą Pierścieni. Ogromne budżety, rekordowe sprzedaże, potężna marka globalna.
A kiedyś?
Nie było pieniędzy nawet na buty dla aktorów.
I właśnie dlatego ta historia jest tak dobra. Pokazuje, jak bardzo wszystko się zmieniło – i jak nieoczywiste bywają początki wielkich karier. Kto wie, może niedługo zobaczymy Rhea Seehorn podpisującą stare kopie gry z MTG na konwentach. Patrząc na to, jak fani kochają takie ciekawostki, wcale bym się nie zdziwił.
Jedno jest pewne: mało kto może powiedzieć, że zaczynał karierę jako czarodziejka ucząca many w Magic: The Gathering.






