Ninja Gaiden: Ragebound – mrok, demony i pixelowa rzeźnia, na którą czekaliśmy latami

Jeśli jesteś jednym z tych graczy, którzy wciąż mają ciarki na plecach na samą myśl o perfekcyjnym combo z „Ninja Gaiden” – to mam dla ciebie świetne wieści. 2025 zapowiada się jak prawdziwe święto dla wszystkich fanów tej legendarnej serii, a szczególnie dla tych, którzy z nostalgią wspominają czasy klasycznych, dwuwymiarowych slasherów z piekielnie dynamiczną akcją. A to wszystko dzięki nowemu tytułowi, który cicho i niepozornie może stać się czarnym koniem tego roku – „Ninja Gaiden: Ragebound”.

Za grę odpowiadają twórcy, którzy naprawdę wiedzą, jak wycisnąć esencję z klimatu mrocznego, wymagającego action-platformera. Mowa oczywiście o hiszpańskim studiu The Game Kitchen, które wcześniej rozkochało nas w „Blasphemous” – brutalnej, gotyckiej metroidvanii. Tym razem biorą się za coś, co fani „Ninja Gaiden” od lat wspominają z utęsknieniem: powrót do klasycznego, 2D-sidescrollowego stylu rozgrywki, który dawno temu zrobił z tej serii legendę.

I choć „Ragebound” to jeszcze świeżynka, która dopiero ma zadebiutować, to niedawno dostaliśmy soczysty przedsmak. Na YouTube trafił ponad 14-minutowy materiał z komentarzem twórców, którzy z ogromnym entuzjazmem opowiadają o kulisach rozgrywki, prezentując przy tym jeden z wczesnych poziomów. Słowo daję – czuć w tym materiale pasję, pot, krew i pixel-artową miłość.

W tym fragmencie przenosimy się na opanowany przez demony plac budowy – i nie jest to miejsce, które chciałbyś odwiedzić po zmroku. Podczas tej sekwencji możemy przyjrzeć się m.in. działaniu sklepu w grze, który oferuje przydatne przedmioty jak Talizmany dające różnorodne bonusy, czy potężne Sekretne Sztuki, pozwalające na odpalanie niszczycielskich ataków. Co ciekawe – twórcy nie poszli na łatwiznę w kwestii poziomów trudności. Tryb hard nie polega jedynie na zwiększeniu punktów życia przeciwników, ale faktycznie zmienia układ poziomu – pojawiają się np. kolce i inne niebezpieczne pułapki. To detale, które pokazują, że twórcy naprawdę rozumieją ducha oryginału.

A skoro już o detalach mowa – jeden moment z tego materiału zrobił prawdziwą furorę wśród fanów. Mniej więcej w połowie gameplayu na ekranie zaczyna pojawiać się gigantyczny boss w tle, który co kilka sekund wypuszcza ogromne fale energii przecinające ekran. Gracz musi w tym czasie walczyć z przeciwnikami, jednocześnie co chwilę chroniąc się przed tymi potężnymi atakami. To klasyka gatunku 2D action – napięcie, uniki i perfekcyjne wyczucie czasu. A jakby tego było mało, końcówka filmiku to pełnoprawna walka z tym demonem – długa, trudna i bardzo satysfakcjonująca. Na deser – wyzwanie od twórców: spróbuj pokonać tego bydlaka bez otrzymania choćby jednego ciosu. Brzmi jak coś dla masochistów? Może. Ale czy nie o to właśnie chodzi w Ninja Gaiden?

A teraz trzymajcie się mocno, bo rok 2025 to prawdziwe ninja-eldorado. Oficjalnie został ogłoszony przez Koei Tecmo jako „Rok Ninja” – i to nie bez powodu. Wszystko zaczęło się już w styczniu, podczas Developer Direct od Xboxa, gdzie bez żadnych zapowiedzi nagle udostępniono remaster „Ninja Gaiden 2 Black”. A chwilę później… boom! Ogłoszenie nowej, pełnoprawnej odsłony – Ninja Gaiden 4, tworzonej wspólnie przez Team Ninja i PlatinumGames, czyli prawdziwych mistrzów szybkiego, stylowego action gameplayu. Premiera „czwórki” zaplanowana jest na 21 października, a zanim do niej dojdzie – czeka nas jeszcze „Ragebound”, które wskoczy na rynek już 31 lipca.

Na marginesie warto jeszcze wspomnieć, że „Ragebound” nie będzie jedynym pretendentem do tytułu króla 2D-slashera tego lata. Sega szykuje własną odpowiedź w postaci „Shinobi: Art of Vengeance”, które ukaże się zaledwie miesiąc później – 29 sierpnia. To oznacza, że fani ninja, katan i wybuchających przeciwników będą mieli naprawdę gorące wakacje.

Podsumowując – jeśli jesteś fanem starej szkoły slasherów, pixel-artowych akcji i gry, która nie boi się rzucać ci wyzwań w stylu „spróbuj przeżyć”, to „Ninja Gaiden: Ragebound” powinno wylądować wysoko na twojej liście zakupów. Powrót do 2D, mroczny klimat, rozbudowana mechanika i masa pasji od twórców „Blasphemous” – to po prostu musi się udać. A że to dopiero jeden z trzech powrotów tej serii w 2025 roku? Cóż – nie bez powodu mówi się, że Rok Ninja dopiero się rozkręca.

Może Cię zainteresować

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *