Ecol Tactics Online to przeglądarkowa gra strategiczna o charakterze MMO wprost ze stajni studia GamesCampus (wydawca gry w Europie) znanego z takich produkcji jak Legend of Edda i RF Online. W grze wcielamy się w rolę najemników, trenujemy swoje umiejętności, tworzymy i ulepszamy sprzęt, a to wszystko, aby jak najlepiej przygotować się do misji, w której należy pokonać złe potwory, ale również zmierzymy się z innymi graczami ku honorze i chwale.
W przeciwieństwie do innych gier publikowanych przez GamesCampus, Ecol Tactics Online nie wymaga od nas pobierania ogromnych klientów gry, wszystko rozgrywa się tylko i wyłącznie poprzez przeglądarkę, ale nie bójcie się, bo oferuje ona nam takie same doświadczenia jak klientowe gry MMO. Grafika przyjmuje tutaj style pikselowy, retro – podobnie jak w grach RO i Final Fantasy Tactics.
„Nigdy nie wiesz co może się tam ukrywać, nawet w pięknym i spokojnym ogrodzie… Będziesz się po nim przechadzać, zrelaksowany, pozbawiony wszelkich trosk, a to nagle pojawia się potwór, znikąd. Jego wygląd jest nieco groteskowy – ogniste oczy, ostre pazury i to straszne, ogłuszające wycie. Już widzisz pewną śmierć przed swoimi oczami, aż to nagle wypada mocarny wojownik z toprem i rozgromił nadchodzącą bestię. Można odetchnąć z ulgą, ale najgorsze dopiero nadchodzi, zbliżają się bardziej upiorne postacie, jednak i tym razem zostajemy wyratowani, pojawi się mag, który jednym zaklęciem przemienia wrogów w pył, a on rozwiewa się na wietrze. W ten sposób gra wciąga nas w fabułę jeszcze głębiej.”
Recenzja Ecol Tactics Online
Mimo ciekawego tła i czarującej historii, gra Ecol Tactics Online nadal nie wykracza poza granice tego gatunku pod względem rozgrywki. W grze będziemy zatrudniać najemników, uczestniczyć w bitwach turowych i dostosowywać umiejętności jak i tworzyć przedmioty. Może także spotkać się z szeregiem rozczarowań, które są wspólne dla tego typu gier. Na przykład, trzeba trochę poczekać, zanim będzie można wykonać ruch, można praktycznie wszystko zrobić, aby zaszkodzić przeciwnikowi, ale również i on zagrozić nam może tym samym.
Przepiękna grafika to w sumie pierwsza rzeczy, która zwróciła tutaj moją uwagę. Wszystkie postacie zostały przepięknie odwzorowane. Podczas tworzenia postaci mamy mnóstwo okazji, aby sprawić, aby to nasz bohater/-ka była wyjątkowa, o unikalnym wyglądzie. Nawet stroje jakie udostępniono dla graczy wykonano dość stylowo. O ile strategiczne zmagania przyciągną męską część graczy w Ecol Tactics Online o tyle grafika anima skupi na siebie uwagę liczne osobniczki płci żeńskiej.
Choć ogólnie cała rozgrywka jest dość konwencjonalna to deweloperowi udaje się tchnąć w nią nowe elementy. Jak wspomniano powyżej można zagrać zarówno kobietą jak i mężczyzna, z początku bez konkretnych umiejętności. Jeśli podejmiemy się wykonywania zadań (a są ich setki) to zostaniemy przeniesieni w podróż po czterech kontynentach, przejdziemy niezliczone, niebezpieczne sytuacje, w tym także rzucimy się w wir walki na przykład w ciemnych i złowrogich lochach. Uwierzcie mi to nie będzie takie proste.
W grze Ecol Tactics Online do wyboru oddano graczom cztery klasy najemników: Maga, Kapłana, Wojownika i Łucznika, każdy z unikalnymi zdolnościami i umiejętnościami. Jak to bywa normalnie łucznik jest dobry w walce dystansowej, ale kompletnie nie nadaje się do bitw w starciu bezpośrednim. Pozostałe trzy klasy zostały obdarzone zdolnościami do radzenia sobie we wszystkich sytuacjach. Podczas walk dostaniemy do wyboru szereg umiejętności, które definitywnie zwiększą poziom naszej zabawy. Wspomnianego Łucznika można nauczyć korzystania z np.: zatrutych strzałek. Dodatkowo warto doposażyć swoją postać elementami takimi jak broń, zbroja i różnego typu mikstury.
Oprócz tego sama muzyka to już dzieło sztuki, a w porównaniu do innych gier nie ma się ochoty jej wyciszać itp. Muzyka jest różna, zmienia się w zależności od sytuacji. Możemy nawet poniekąd poczuć ból przeciwnika, gdy go zaczynamy atakować. Jednym słowem gra Ecol Tactics Online jest wspaniałą grą akcji, opartą na turach z kilkoma innowacyjnymi dodatkami.
