Hej, jeśli dorastałeś na Lubelszczyźnie, jak ja, to pewnie kojarzysz klimat kafejek internetowych, gdzie ludzie tłumnie grali w DOTA albo walili w klawiatury przy Counter-Strike’u, a w tle leciały rozmowy o koszykówce. Koszykówka to u nas coś więcej niż sport – to styl życia, od ulicznych boisk po mecze NBA oglądane na streamach.
Gry wideo też zawsze były blisko tego vibe’u – pamiętam, jak w dzieciństwie zagrywałem się w NBA 2K czy Freestyle na komputerach w kafejkach. Ale teraz na horyzoncie pojawiła się nowa perełka – Dunk City Dynasty, mobilna gra od NetEase Games, która łączy koszykówkę z mechanikami rodem z MOBA. Serio, brzmi jak szaleństwo, ale to działa! Gra miała premierę 22 maja 2025 roku i już zdobyła serca fanów basketu, a ja, jako fan gier i okazjonalny miłośnik kosza, postanowiłem sprawdzić, o co chodzi. W tym poradniku opowiem, jak Dunk City Dynasty wygląda w praktyce, co sprawia, że jest tak wciągająca, i podzielę się kilkoma ciekawostkami, które sprawią, że spojrzysz na tę grę z nowej perspektywy. Gotowy? Wskakuj na boisko, bo będzie się działo!
Czym jest Dunk City Dynasty?
Zacznijmy od podstaw. Dunk City Dynasty to mobilna gra koszykarska z oficjalną licencją NBA i NBPA, co oznacza, że znajdziesz tu prawdziwe gwiazdy, jak LeBron James, Stephen Curry, Shai Gilgeous-Alexander, Nikola Jokić czy nasz filipiński rodak Jordan Clarkson. Gra stawia na uliczną koszykówkę, więc zapomnij o sztywnych zasadach NBA – tu liczy się styl, wsady i szybkie akcje. NetEase Games stworzyło tytuł, który oferuje kilka trybów gry: od 3v3 w formule „pierwszy do 11”, przez rankingowe mecze 3v3, tryb Dynasty, aż po pełnoprawne 5v5 na całym boisku. Jest też klasyczny tryb 3v3 casual, idealny na szybkie sesje w przerwie między zajęciami.

Gra jest free-to-play, co oznacza, że możesz wskoczyć do zabawy bez wydawania złotówki, choć, jak to w grach gacha, są opcje mikrotransakcji, o czym opowiem później. Co ważne, Dunk City Dynasty nie jest zwykłą grą sportową – jej mechaniki przypominają MOBA, co brzmi jak coś, co wymyśliłby szalony fan League of Legends i NBA 2K po zbyt dużej ilości kawy. I wiesz co? To połączenie jest absolutnie genialne!
Koszykówka z ultimate’ami? Serio?
Kiedy odpaliłem Dunk City Dynasty po raz pierwszy, tutorial rzucił mnie w wir podstaw: poruszanie się, podania, obrona, rzuty. Standard, prawda? Ale potem zobaczyłem coś, co sprawiło, że uniosłem brew – umiejętność ultimate. Tak, dobrze przeczytałeś. W grze sportowej masz ultimate’y, jak w Mobile Legends czy Honor of Kings! Sterowanie przypomina klasyczne MOBA: po lewej stronie ekranu masz wirtualny joystick do poruszania się, a po prawej przyciski do rzutów, podań, bloków i tej magicznej umiejętności specjalnej. To właśnie ultimate’y sprawiły, że pomyślałem: „Okej, to nie jest zwykła gra o koszu”.

Na start wybierasz jednego z trzech zawodników: Seth Curry (nie mylić ze Steph!), Johnsona albo Nurkicia, reprezentujących role Shooting Guard (SG), Small Forward (SF) i Center (C). Z czasem odblokujesz kolejne role, jak Point Guard (PG) i Power Forward (PF), każda z nich ma swoje mocne strony i przypomina role w MOBA. Na przykład:
- PG to taki „jungler” – kontroluje tempo gry, rozdaje podania, ale nie jest królem damage’u.
- SG to Twój „ADC” – snajper od rzutów za trzy, jak Steph Curry, ale w obronie bywa średni.
- SF to wszechstronny „top laner”, który może atakować albo bronić, w zależności od sytuacji.
- PF i C to tanki – duzi, mocni, z umiejętnościami, które pozwalają zdominować strefę podkoszową.
Każda rola ma swoje unikalne umiejętności, które zmieniają sposób gry. Na przykład Seth Curry ma ultimate BTL Step-back, które pozwala na efektowne rzuty z wyskoku, a Steph Curry (odblokowywany przez gacha) ma Curry Gravity, dzięki czemu trafia trójki z niemal każdego miejsca na boisku, jak w prawdziwym życiu. To sprawia, że każda postać czuje się inna, a odkrywanie ich umiejętności to czysta frajda.
Ciekawostka: Koszykówka uliczna na Filipinach
Na Filipinach koszykówka to nie tylko sport, ale i kultura. Uliczne boiska, zwane lokalnie „barangay courts”, są sercem każdej społeczności. Dunk City Dynasty oddaje ten klimat, łącząc go z licencją NBA. Gra przypomina trochę filipińskie turnieje uliczne, gdzie liczy się styl, wsady i pokazywanie, kto ma więcej „swagu”. Co ciekawe, Jordan Clarkson, jeden z grywalnych zawodników, jest uwielbiany na Filipinach za swoje filipińskie korzenie – jego mama pochodzi z Pampangi!

Rozgrywka: Jak to się gra?
Po przejściu tutorialu gra wrzuca Cię na boisko i od razu czujesz ten uliczny vibe. Mecze są krótkie – tryb pierwszy do 11 trwa kilka minut, więc idealnie nadaje się na szybką przerwę w pracy czy na uczelni. Możesz grać solo, z botami, albo ze znajomymi w trybie Dynasty Mode, gdzie budujesz swoją drużynę marzeń. Rozgrywka jest płynna, animacje wsadów i rzutów wyglądają soczyście, a soundtrack z hip-hopowymi bitami podkręca atmosferę.
To, co mnie urzekło, to różnorodność ról i stylów gry. Jeśli lubisz grać ofensywnie, wybierzesz SG i będziesz bombardował kosz trójkami. Jeśli wolisz tankować i dominować pod koszem, Center jest dla Ciebie. A jeśli chcesz być mózgiem drużyny, PG pozwoli Ci rozdawać podania jak Jason Kidd. Gra nagradza naukę i doskonalenie jednej roli – podobnie jak w MOBA, gdzie mainujesz jedną postać, żeby wspiąć się na wyższe rangi. Po dotarciu do 11 poziomu odblokowałem tryb rankingowy i powiem szczerze – robi się wtedy intensywnie, bo zaczynasz grać z ludźmi, którzy naprawdę znają się na rzeczy.
Ciekawostka: MOBA w koszykówce?
Koncepcja łączenia mechanik MOBA z grami sportowymi nie jest nowa, ale Dunk City Dynasty robi to wyjątkowo dobrze. Inspiracje MOBA widać nie tylko w sterowaniu, ale i w systemie progresji. Każdy zawodnik ma swoje drzewko umiejętności, które odblokowujesz, zdobywając materiały, takie jak Talent Cards czy Star Talent Materials. To przypomina trochę system talentów w League of Legends, gdzie każda decyzja wpływa na Twój styl gry.
Free-to-play, ale z haczykiem
Jako gracz, który nie lubi wydawać fortuny na gry mobilne, ucieszyłem się, że Dunk City Dynasty jest w pełni grywalna bez płacenia. Codzienne zadania, takie jak wygrywanie meczów czy wykonywanie określonych akcji, nagradzają Cię Talent Materials i Star Talent Cards, które służą do ulepszania zawodników. Co więcej, gra oferuje codzienne losowanie Supply Crate, gdzie możesz zdobyć nowych zawodników albo kosmetyczne dodatki, jak stylowe koszulki czy buty.
Ale bądźmy szczerzy – jak to w grach gacha, progres w trybie free-to-play wymaga czasu. Im dalej w grze, tym wolniej zdobywasz materiały do ulepszania, a topowi gracze z wysokich rang mają przewagę dzięki ulepszonym postaciom. Jeśli chcesz odblokować gwiazdy, jak Steph Curry czy LeBron James, musisz liczyć na szczęście w losowaniach albo wydać trochę kasy. Na szczęście gra pozwala resetować zawodników i odzyskać zainwestowane materiały, co daje sporą elastyczność. Dla nowych graczy są też promocje w sklepie dla początkujących, które sprawiają, że nawet mały zakup daje niezły boost. Ale jeśli idziesz full free-to-play, przygotuj się na grind – zdobycie wymarzonego zawodnika może zająć dni, tygodnie, a nawet miesiące.

Ciekawostka: NetEase i gry mobilne
NetEase Games to gigant w świecie gier mobilnych, znany z takich tytułów jak Knives Out czy Identity V. Firma słynie z tworzenia gier, które łączą przystępność z głębią rozgrywki, a Dunk City Dynasty jest tego świetnym przykładem. Co ciekawe, NetEase blisko współpracuje z NBA, co pozwoliło im stworzyć autentyczne modele postaci i animacje, które oddają styl prawdziwych gwiazd koszykówki.
Moje wrażenia: Ballin’ czy tylko balling?
Po wielu godzinach spędzonych z Dunk City Dynasty mogę powiedzieć, że to gra, która wciąga jak dobra sesja w Mobile Legends. Jest szybka, dynamiczna i pełna tego ulicznego vibe’u, który sprawia, że czujesz się, jakbyś grał na boisku w Manili. Mechaniki MOBA dodają głębi – wybór roli i opanowanie ultimate’ów daje satysfakcję, a budowanie drużyny w Dynasty Mode to frajda na długie godziny. Grafika jest kolorowa, animacje płynne, a dźwięki wsadów i tłum kibiców podkręcają emocje.
Ale nie jest idealnie. Grind w trybie free-to-play może być męczący, zwłaszcza jeśli marzy Ci się konkretny zawodnik, jak Nikola Jokić. Bez wydawania pieniędzy progres jest wolniejszy, a w rankingach możesz poczuć różnicę między sobą a graczami, którzy zainwestowali kasę. Mimo to gra ma w sobie mnóstwo serca – od szczegółowych biografii zawodników po smaczki, jak nawiązania do ich prawdziwych stylów gry. Na przykład Curry Gravity Stephena to czysty fanservice dla fanów jego trójek z połowy boiska.
Zakończenie: Czy warto wskoczyć na boisko?
Dunk City Dynasty to gra, która zaskoczyła mnie swoim świeżym podejściem do koszykówki. Połączenie ulicznego basketu z mechanikami MOBA to strzał w dziesiątkę, który sprawia, że każdy mecz jest inny. Niezależnie, czy jesteś fanem NBA, zagorzałym graczem Mobile Legends, czy po prostu lubisz szybkie, arcade’owe gry, znajdziesz tu coś dla siebie. Tryby jak 3v3 czy Dynasty Mode oferują różnorodność, a możliwość gry z prawdziwymi gwiazdami, jak LeBron czy Clarkson, to wisienka na torcie.
Oczywiście, grind w trybie free-to-play może być wyzwaniem, a system gacha nie każdemu przypadnie do gustu. Ale dzięki codziennym nagrodom i możliwości resetowania zawodników gra daje uczciwą szansę nawet tym, którzy nie chcą wydawać pieniędzy. Jeśli masz cierpliwość i lubisz długoterminowe budowanie drużyny, Dunk City Dynasty może stać się Twoją nową obsesją.
Dla mnie, jako kogoś, kto nie jest hardkorowym fanem koszykówki, gra i tak wciągnęła mnie na całego. Może to ten uliczny vibe, może nostalgia za kafejkami internetowymi, a może po prostu frajda z trafiania trójek jako Seth Curry. Jedno jest pewne – Dunk City Dynasty to tytuł z duszą, który oddaje hołd koszykówce i kulturze ulicznej. Jeśli masz ochotę na coś świeżego, pobierz grę, zbierz ekipę i wskocz na boisko. Może zamiast „Kobe!” zaczniesz krzyczeć „Doby!”, jak ja, po kolejnym wsadzie. Do zobaczenia na parkiecie, ballers!

Pasjonat gier MMO i typowo społecznościowych aplikacji. Redaktor naczelny portalu Desercik i twórca wielu innych portali nie tylko o grach. Codziennie porusza zagadnienia związane z marketingiem internetowym na swoim prywatnym blogu. Wieczorami czas spędza z córką, a gdy zaśnie zaczynać grać… grać w to co najlepsze.

