Clair Obscur: Expedition 33 jedzie dalej na swojej fali sukcesów i wygląda na to, że nic nie zamierza jej zatrzymać. Po zgarnięciu nagród na Golden Joystick Awards i wskoczeniu na szczyt wielu top 10 w końcówce roku, gra dorzuca kolejne wielkie osiągnięcie. Tym razem chodzi o Xbox Game Pass, gdzie zaliczyła tak mocne wejście, że zostawiła w tyle wszystkie inne tegoroczne premiery od zewnętrznych deweloperów. To największy third-party debiut w usłudze w 2025 roku. I to w gatunku, który zwykle przegrywa z wiecznie żywymi shooterami i sportówkami. A tu proszę – klasyczny RPG turowy robi taki huk, że trudno w to uwierzyć.

Microsoft oficjalnie ogłosił ten sukces, podkreślając, że statystyki bazują na liczbie unikalnych użytkowników w pierwszych 30 dniach. Czyli ogrom graczy od razu wskoczył w podróż Maelle, Gustave’a, Esquie i całej reszty. Wygląda na to, że wieść o jakości gry rozeszła się z prędkością światła.

Co ciekawe, Xbox zaprosił do krótkiej rozmowy Guillaume’a Broche, dyrektora kreatywnego Sandfall Interactive. Gość nie krył wzruszenia i w sumie trudno się dziwić. Powiedział, że ten rok był dla studia „tak daleko poza tym, co mogliśmy sobie wyobrazić”, a wszystko zawdzięczają oddanym fanom, którzy od startu wspierali ich projekt. Przyznał też, że dla nowego studia wydanie pierwszej gry to potężny stres – co, szczerze, każdy z nas mógłby zgadnąć. Jak sam dodaje, dzięki społeczności „wszystko wyglądało jak sen”.

W ostatnich miesiącach toczy się sporo dyskusji o tym, czy Game Pass faktycznie pomaga twórcom. Były szef PlayStation, Shawn Layden, twierdził, że Microsoft „nie tworzy wartości dla deweloperów”. Z drugiej strony Josh Sawyer z Obsidian – gość od Pentiment – mówił, że jego gra w ogóle nie powstałaby, gdyby nie Game Pass.

A jak do tego podchodzi Broche? Wiadomo, że wypowiada się w kontekście współpracy z Xboxem, ale sposób, w jaki mówi o Game Passie, brzmi bardzo naturalnie. Według niego usługa otworzyła drzwi graczom, którzy normalnie mogliby omijać RPG-i turowe szerokim łukiem. Nie musieli płacić, żeby sprawdzić – mogli po prostu „odpalić i zobaczyć”, czy klimat Lumière im siądzie. Dzięki temu bardzo wielu ciekawskich dało grze szansę, a część z nich została na dłużej. I to faktycznie czuć po wynikach.

Jasne, Clair Obscur nie przebije w liczbach Battlefielda, Call of Duty czy gigantów pokroju Fortnite’a. Ale to nigdy nie było celem. Ten projekt miał odnieść umiarkowany, zdrowy sukces, a zamiast tego zrobił coś więcej: wdarł się do mainstreamu i pokazał, że jest miejsce na ambitne RPG-i z silnym klimatem i turowymi bitwami.

Dla Sandfall Interactive to jest rok marzeń. A dla nas, graczy, to sygnał, że RPG-i turowe naprawdę wracają do gry. I oby tak dalej, bo jeśli Expedition 33 to dopiero początek, to aż strach pomyśleć, co jeszcze mogą stworzyć w przyszłości.