Mimo że Starfield miał być kolejnym wielkim krokiem dla Bethesdy – duchowym następcą Skyrima i Fallouta, tylko że w kosmosie – to wielu graczy po premierze zderzyło się z dość chłodną rzeczywistością. Gra niby działa, niby wszystko jest na swoim miejscu, ale… no właśnie. Czegoś brakuje. I nie są to tylko głosy z forów czy komentarzy na YouTubie. Nawet ktoś, kto pracował przy tej grze od środka, potwierdza, że coś poszło nie tak.

„Za czysto, za gładko, za mało duszy” – mówi były deweloper Bethesdy

W rozmowie z serwisem Thumb Wars, były pracownik Bethesdy – Nate Purkeypile, który przez lata współtworzył takie hity jak Fallout 3, Fallout 4, Skyrim czy właśnie Starfield – postanowił szczerze opowiedzieć o tym, dlaczego jego zdaniem nowa kosmiczna epopeja nie zyskała większego uznania wśród graczy.

„Starfield jest zbyt sterylny. Brakuje w nim tego chaosu, tej nuty szaleństwa, która czyniła wcześniejsze gry Bethesdy wyjątkowymi. I to właśnie sprawia, że nie trafia do tylu osób.”

To stwierdzenie wiele mówi. W przeszłości gry Bethesdy miały może swoje techniczne problemy, ale nadrabiały je klimatem, humorem, dziwactwem i autentycznym charakterem. Gracze kochali te światy za to, że były… nieidealne, ale za to prawdziwe i zaskakujące. A Starfield? Dla wielu jest po prostu „ładny, duży i… pusty”.

Purkeypile dodał też, że ma nadzieję, iż przyszłe gry studia wrócą do korzeni – czyli postawią bardziej na kreatywność zespołu, dziwaczne pomysły i mniejsze, ale ciekawsze detale, które tworzą unikalny klimat.

Krytyka? Owszem, ale nie wszystko jest czarno-białe

Trzeba tu być fair – nie każdemu Starfield nie przypadł do gustu. Są gracze, którzy autentycznie dobrze się bawią, eksplorując tysiące planet, budując statki czy zanurzając się w klimatyczną ścieżkę dźwiękową. W końcu na portalu OpenCritic średnia ocen od recenzentów to całkiem solidne 85 punktów, co oznacza, że gra znalazła swoich fanów i nie została porażką.

Jednak to, że Starfield ma pozytywne recenzje, nie oznacza, że nie ma miejsca na konstruktywną krytykę. I właśnie głosy takie jak ten od Purkeypile’a mogą być dla Bethesdy cenną lekcją na przyszłość – bo wbrew pozorom najcenniejszy feedback często pochodzi od ludzi, którzy naprawdę kochają gry i chcą, by były lepsze.

A może druga szansa na PS5?

Mimo tych mieszanych opinii, Starfield to nie jest zamknięty rozdział. Wręcz przeciwnie – wiele wskazuje na to, że gra ma jeszcze sporo do pokazania, szczególnie jeśli chodzi o przyszłe aktualizacje, dodatki czy nawet… nową platformę.

Od jakiegoś czasu pojawiają się plotki, że Starfield może trafić na PlayStation 5, co dla wielu byłoby sporym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę wcześniejsze wyłączności Microsoftu. Na razie Bethesda nie potwierdziła żadnej daty, ale jeśli gra rzeczywiście pojawi się na konsoli Sony, może to być druga szansa na zdobycie serc graczy, którzy wcześniej nie mieli okazji jej ograć.

Starfield to gra, która miała ogromny potencjał – gigantyczny świat, technologia, nazwisko Bethesdy. Ale jak pokazują słowa Purkeypile’a, sama skala nie wystarczy. Gracze chcą się czuć częścią tego świata, chcą emocji, niespodzianek, dziwactw, które zapadają w pamięć. A gdy tego brakuje, nawet najpiękniejszy krajobraz nie uratuje gry przed uczuciem pustki.

Czy Bethesda wyciągnie wnioski? Czas pokaże. Ale jeśli wrócą do tego, co sprawiało, że ludzie zakochiwali się w ich grach – być może następna podróż w nieznane będzie już znacznie bardziej ekscytująca.

Spis treści