Blue Zones w nowym MMO od twórców Ghost Stories to eksploracyjny raj z nutką roguelike’a

Na blogu deweloperskim Fantastic Pixel Castle pojawił się kolejny wpis z serii Ghost Stories, który tym razem zagląda głębiej w to, jak będzie działać jeden z bardziej intrygujących elementów powstającego MMO – czyli Blue Zones. A do tego twórcy opowiadają, jak wpletli w te strefy mechaniki rodem z roguelike’ów i dlaczego chcą, żeby każda taka wyprawa była czymś, do czego gracze będą chcieli wracać raz po raz.
Jak zdradza Greg Street, jeden z głównych projektantów (i znana postać z branży – wcześniej pracował chociażby nad World of Warcraft czy LoL-em), inspiracją dla wczesnych pomysłów na Blue Zones było między innymi Valheim – głównie przez to, jak dobrze tam zrealizowano eksplorację i klimat nieznanego. Na początku myślano, że te strefy będą czymś w rodzaju dzikich obszarów, w których można spędzać całe tygodnie, zbierając surowce, walcząc i powoli odkrywając świat. Jednak z czasem twórcy zauważyli, że to, co najbardziej ekscytuje graczy, to moment wejścia do nowej, świeżej lokacji, pełnej niewiadomych. To uczucie, jakbyś w Wigilię rozpakowywał prezenty i nie miał pojęcia, co znajdziesz pod choinką.
Właśnie dlatego postanowili to zmienić. Zamiast długich sesji eksploracyjnych, Blue Zones trwają teraz około godziny, co daje ci idealne tempo – nie za długo, nie za krótko. Możesz się zanurzyć w świecie, ale bez ryzyka, że spędzisz w nim cały weekend bez przerwy. Street podkreśla, że testują różne długości i wcale nie wykluczają dłuższych stref w przyszłości, ale obecnie chodzi im przede wszystkim o to, byś mógł często wracać po nową przygodę, nowy klimat i nowe wybory.
I właśnie tu wchodzą do gry roguelike’owe mechaniki, które dodają trochę nieprzewidywalności do całego systemu. Nie chodzi o to, by gnać do celu jak najszybciej – przeciwnie, twórcy chcieli uniknąć poczucia presji, że trzeba jak najszybciej „zaliczyć” strefę i lecieć dalej. Dlatego w tych Blue Zones pojawiają się specjalne ołtarze, które pozwalają ci wybrać jedną z trzech „featów”, czyli takich tymczasowych zdolności czy bonusów. Jeśli masz szczęście i znajdziesz więcej niż jeden taki ołtarz, możesz składać potężne kombinacje, które czasem zrobią z ciebie prawdziwą maszynę do zabijania. Ale spokojnie – twórcy przewidzieli to i wszystko resetuje się po wyjściu ze strefy, więc żadne OP buildy nie będą przenoszone między wyprawami.
Co fajne, każda nowa Blue Zone daje ci kolejną szansę na inne wybory, a deweloperzy ciągle testują różne opcje – od zdolności zależnych od klasy postaci, aż po mechanizmy, które nie zmuszają cię do wybierania między „moc” a „użyteczność”. Chodzi o to, żeby każda rozgrywka była trochę inna, żebyś mógł eksperymentować i przy okazji dobrze się bawić.
Podsumowując? Wygląda na to, że Fantastic Pixel Castle naprawdę kombinuje coś świeżego w gatunku MMO – miksując to, co najlepsze z eksploracyjnych survivali, roguelike’ów i klasycznych RPG. Blue Zones mają być miejscem, do którego chcesz wracać, bo nigdy nie wiesz, co tym razem znajdziesz – ale za każdym razem będzie to coś nowego. Jeśli jeszcze nie śledzisz Ghost Stories – serio, warto. Blog jest pełen fajnych przemyśleń, przykładów z developingu i daje niezły wgląd w to, jak twórcy podchodzą do projektowania tej gry od zupełnych podstaw.






