Blizzard poluje na czarownice, oberwało Project Epoch i Everlook

Nie od dziś wiadomo, że Blizzard nie przepada za prywatnymi serwerami World of Warcraft. To temat, który co jakiś czas wraca jak bumerang – gracze chcą alternatywy dla oficjalnych realmów, a Blizzard przypomina, że to ich marka, ich kod i ich prawa autorskie. Tym razem poszło naprawdę grubo, bo po pozwie wymierzonym w Turtle WoW, firma zaczęła wysyłać kolejne pisma do administratorów innych projektów.

Na pierwszy ogień poszły serwery Everlook i Project Epoch – oba cieszyły się sporą popularnością, szczególnie wśród fanów tzw. „Classic+”, czyli klasycznego WoW-a rozwijanego w innym kierunku, niż Blizzard robi to oficjalnie.

Pozew przeciwko Turtle WoW i efekt domina

Pod koniec sierpnia Blizzard oficjalnie pozwał twórców Turtle WoW – prywatnego serwera, który w ostatnich miesiącach mocno urósł, przyciągając tysiące graczy. Powód? Klasyczny – naruszenie praw autorskich i znaków towarowych. W skrócie: używanie kodu i assetów Blizzarda bez zgody, a do tego promowanie własnego projektu w oparciu o markę World of Warcraft.

Project Epoch Is The Newest Target of Blizzard’s Private Server Purge
byu/Plastic-Lemons inMMORPG

Sprawa w sądzie wciąż się toczy, ale już samo złożenie pozwu sprawiło, że inne podobne inicjatywy znalazły się pod ogromną presją. Projekty takie jak Mysteries of Azeroth czy ambitne Turtle WoW 2.0 na Unreal Engine 5 zostały praktycznie zamrożone.

Everlook i Project Epoch dostają pisma

Kilka dni po pozwie w sprawie Turtle WoW Blizzard postanowił iść za ciosem. Do administratorów Everlook i Project Epoch trafiły oficjalne cease and desist, czyli nakazy natychmiastowego zaprzestania działalności.

Twórcy Everlook już 8 września poinformowali na Discordzie, że dostali wyraźny sygnał: serwer musi zostać zamknięty jak najszybciej. I tak też się stało – Everlook oficjalnie kończy działalność 22 września. Blizzard zarzucił im wprost, że hostowanie serwera narusza prawa autorskie do WoW-a.

Z kolei Project Epoch przyjął nieco inną taktykę – ogłosili, że kończą z prowadzeniem prywatnych serwerów, zamykają wszystkie usługi związane z tym projektem, a część realmów przekazują pod opiekę innej inicjatywy – Ascension.

Dlaczego te serwery były tak popularne?

Gracze kochają takie projekty, bo oferują coś, czego oficjalny World of Warcraft Classic nie zawsze dostarcza. Mówimy o tzw. Classic+, czyli rozbudowanej wersji klasycznego WoW-a – z nowymi wyzwaniami, dodatkowymi systemami i twistami, które społeczność uważała za brakujące w oryginale.

Dla wielu osób to była świetna alternatywa – szczególnie że w oficjalnych Classicach Blizzard trzyma się określonej struktury. Owszem, wprowadzili tryby jak Season of Discovery czy Classic Hardcore, a także ulepszyli interfejs, ale wciąż są ograniczeni swoją wizją. Prywatne serwery natomiast mogły eksperymentować.

Na ten moment Ascension nie dostało jeszcze żadnego pisma od Blizzarda, ale patrząc na to, jak firma działa ostatnio, raczej trudno uwierzyć, że ominą ich fala pozwów. Blizzard wyraźnie daje sygnał: prywatne serwery bazujące na ich grze nie będą tolerowane, bo to proste naruszenie własności intelektualnej.

Czy to dobrze, czy źle? Z jednej strony – trudno się dziwić. To ich marka, ich kod, ich zasady. Z drugiej – społeczność WoW-a od lat marzy o „Classic+” i to właśnie prywatne serwery pokazują, jak ogromne jest na to zapotrzebowanie.

Na razie gracze, którzy bawili się na Everlook czy Project Epoch, muszą szukać nowych miejscówek. Blizzard zaś pewnie będzie dalej walczył w sądach – najpierw z Turtle WoW, potem zapewne z kolejnymi.

Może Cię zainteresować

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *