BioShock 4 w opałach: Czy Cloud Chamber uratuje nową dystopię?

Jeśli jesteście jak ja i od dekady wyczekujecie nowej odsłony tej epickiej serii, to pewnie wiecie, że cierpliwość to nasz chleb powszedni. BioShock 4 został oficjalnie zapowiedziany w 2019 roku przez studio Cloud Chamber, ale plotki o nowej grze krążyły już od 2014, zaraz po ostatnim DLC do BioShock Infinite. Pamiętacie te czasy? Burial at Sea jeszcze buzowało w naszych głowach, a 2K Games już rzucało zajawki, że coś się kroi. No i co? Minęło ponad 10 lat, a my wciąż czekamy na kolejny strzał w ten wyjątkowy, retro-futurystyczny klimat, który tylko BioShock potrafi dostarczyć.
Problemy w raju, czyli development hell
Niestety, wieści z frontu nie są zbyt optymistyczne. Według świeżego raportu Bloomberga, BioShock 4 zaliczył solidny falstart podczas wewnętrznej oceny w 2K Games. Gra podobno nie przeszła testu jakości, co wywołało niezłą burzę w studiu Cloud Chamber. Wyobraźcie sobie: zarząd 2K był tak zaniepokojony stanem projektu, że postanowiono wywrócić do góry nogami ekipę dowodzącą. Szefowa studia, Kelley Gilmore – weteranka, która maczała palce przy takich hitach jak Civilization czy XCOM – została pożegnana. Z kolei Hogarth de la Plante, który wcześniej odpowiadał za środowiska w BioShock 2, został przesunięty na jakieś tajemnicze stanowisko w dziale wydawniczym. Brzmi jak niezły plot twist, co?
Na spotkaniu w Cloud Chamber powiedziano ponoć zespołowi, że teraz trzeba być „zwinniejszym i bardziej efektywnym”. No, brzmi to jak korpo-gadka, która może zwiastować cięcia w załodze. Fani na Reddicie i X już snują teorie, że to może oznaczać opóźnienia albo nawet zwolnienia. 2K Games próbuje jednak uspokoić nastroje, mówiąc w oświadczeniu dla Bloomberga: „Pracujemy ciężko, by BioShock 4 miał jak najlepszą przyszłość. Mamy dobrą grę, ale chcemy, żeby była świetna. Współpracujemy z zespołem, by wytyczyć właściwą drogę”. No, brzmi to jak coś, co Booker DeWitt mógłby powiedzieć, zanim wskoczyłby w kolejny portal.
Fabuła do poprawki i nowe realia
Co poszło nie tak? Według źródeł Bloomberga, głównym problemem była fabuła, która nie sprostała oczekiwaniom 2K. Teraz Cloud Chamber podobno przebudowuje całą narrację od podstaw. To spory cios, bo BioShock zawsze słynął z genialnych, zakręconych historii – od podwodnego szaleństwa Rapture po podniebne rewolucje w Columbii. Plotki z końca 2024 roku mówiły, że akcja BioShock 4 ma się rozgrywać na Antarktydzie, w dwóch retro-futurystycznych miastach: Aurora i Borealis. Brzmi jak coś, co mogłoby wpasować się w klimat serii, ale nie wiemy, czy gra będzie bezpośrednią kontynuacją poprzednich części (jak BioShock 2), czy raczej duchowym kuzynem, jak Infinite. Jedno jest pewne – fani będą analizować każdy przeciek jak Andrew Ryan swoje manifesty.

Remake BioShocka odłożony na półkę
A teraz coś, co zaboli jeszcze bardziej. Bloomberg donosi, że 2K Games faktycznie pracowało nad remakiem pierwszego BioShocka, ale projekt został porzucony na początku 2025 roku. Serio, to jak dostać plazmidem prosto w serce! Wielu z nas marzyło o powrocie do Rapture w odświeżonej grafice, z lepszym oświetleniem i może paroma nowymi smaczkami. Niestety, wygląda na to, że na razie musimy zadowolić się replayem klasyka na starszych konsolach albo PC.
Cierpliwość level master
Fani BioShocka to specyficzna ekipa – czekamy, marudzimy, ale i tak kochamy tę serię całym sercem. BioShock 4 to dla nas jak święty Graal gamingu, ale wygląda na to, że jeszcze trochę poczekamy, zanim wskoczymy w kolejny dystopijny świat pełen moralnych dylematów i wizualnych petard. Cloud Chamber ma przed sobą trudne zadanie – stworzyć coś, co dorówna legendzie Rapture i Columbii. Trzymam kciuki, żeby im się udało, bo chcę znowu poczuć ten dreszczyk, kiedy odkrywam nowy plazmid albo słucham kolejnego audio-logu, który wywraca mi głowę do góry nogami.






