Team Cherry o przyszłości Hollow Knighta – Silksong zamknięty, ale drzwi do nowej gry stoją otworem

Jeśli ktoś kiedyś wątpił, że Team Cherry ma swój własny rytm i absolutnie nie przejmuje się pośpiechem branży, to historia Hollow Knight: Silksong powinna mu to raz na zawsze wyjaśnić. Studio podkreśla, że wcale nie zamyka drogi do kolejnej gry w tym uniwersum, ale jednocześnie dodaje, że nie traktowałoby jej jako klasycznego „Silksong 2”. To raczej kolejny, odrębny projekt, który stoi obok pozostałych gier – taki sam świat, inny pomysł, pełna wolność twórcza.
Ta rozmowa pojawiła się przy okazji obszernego wywiadu dla Australian Centre for the Moving Image, który trafił do papierowego przewodnika po grze. Co ciekawe, Ari Gibson i William Pellen wyglądali na naprawdę zadowolonych z efektu końcowego. Mówili, że Silksong spełnił ich główny cel – być najlepszą wersją pomysłu, który nosili w głowie od lat. Brzmi jak coś, co mogłoby być podsumowaniem całej filozofii Team Cherry.
Warto też przypomnieć, że premiera Silksonga 4 września dosłownie… zatrzęsła rynkiem. Kilka dużych sklepów cyfrowych padło pod naporem chętnych. Gra w niecały tydzień miała już ponad 5 milionów graczy, a chociaż Game Pass zrobił swoje, to i tak około 3 miliony osób kupiły ją na Steamie. Mało kto spodziewał się aż takiego startu, ale hej – to Silksong, tu nic nie było normalne.
Cała ta historia robi się jeszcze ciekawsza, kiedy przypomnisz sobie, że Silksong w ogóle zaczął jako DLC do pierwszego Hollow Knighta, zapowiedziane jeszcze przy kampanii Kickstarterowej w 2014 roku. Miał być skromnym dodatkiem. A potem… rósł, rósł i rósł, aż ostatecznie w 2019 roku dostał własny tytuł i stał się pełnoprawną grą. Gdyby ktoś wtedy wiedział, że przerodzi się to w siedem lat oczekiwania i legendarne memy w stylu „Silksanity”, pewnie mało kto by uwierzył.
Teraz, kiedy Silksong znowu okazał się ogromnym sukcesem, Team Cherry ma jeszcze więcej komfortu, żeby pracować po swojemu. Studio jest małe, a każda ich gra to efekt wieloletniego dłubania, więc nic dziwnego, że nie rzucają się na szybkie produkcje. Co więcej: już ogłosili, że planują DLC do Silksonga. To oznacza, że raczej prędko nie usłyszymy o ich kolejnym dużym projekcie – wsparcie poprzedniej części trwało latami i wygląda na to, że teraz będzie podobnie.
Najciekawszy fragment wypowiedzi Ari’ego? Ten, w którym mówi, że „gry z serii powinny istnieć obok siebie, bez klasycznych numerowanych kontynuacji”. To trochę jak filozofia, w której każdy projekt ma być nową wizją w znanym świecie, a nie prostą próbą dokręcenia poprzedniej historii.
Silksong kończy jeden etap, ale absolutnie nie zamyka drzwi do przyszłości. Mamy ogromny sukces, dużą swobodę twórców, planowane DLC i otwarte podejście do ewentualnej trzeciej gry. Tylko nikt nie ma co liczyć, że usłyszymy o niej szybko – Team Cherry lubi pracować po swojemu, a fani… cóż, najwyraźniej potrafią czekać latami. I chyba właśnie w tym tkwi magia tej serii.








