Twórca Megabonka rezygnuje z nominacji, pierwszy taki ruch w historii TGA

The Game Awards można lubić albo przewijać, ale od lat funkcjonuje to jako największa, “oscarowa” gala w świecie gier. Jasne, całość jest przetykana ponad dwugodzinną dawką reklam, ale samo miejsce na liście nominowanych to wciąż mega prestiż i wielka sprawa dla każdego studia. Dlatego sytuacje, w których ktoś rezygnuje z nominacji, praktycznie się nie zdarzają… a jednak tym razem wydarzyło się coś takiego naprawdę.

Kilka dni temu ogłoszono, że Megabonk, wiralowy hit niezależny, wbił się do kategorii Best Debut Indie obok tytułów takich jak Dispatch czy Clair Obscur: Expedition 33. Wszystko wyglądało jak klasyczna, sympatyczna historia sukcesu. Tylko że zaraz potem twórca Megabonka stwierdził, że gra… nie pojawi się podczas gali.

Megabonk wycofuje się z kategorii Best Debut Indie

Powód nie jest ani dramatyczny, ani podszyty żadnym konfliktem. Twórca poinformował na oficjalnym X-ie (Twitterze), że mimo iż taka nominacja to dla niego “zaszczyt i spełnienie marzeń”, to Megabonk nie powinien walczyć o tę statuetkę. W przeszłości wypuszczał już mniejsze tytuły pod innymi nazwami studiów, więc jego zdaniem nie jest to prawdziwy debiut.

W kolejnej wiadomości poszedł nawet krok dalej – zachęcił wszystkich, którzy planowali głosować na Megabonka, aby oddali swój głos na inne świetne debiutanckie gry. Według niego tak po prostu będzie fair. Trzeba przyznać, że to dość nietypowa decyzja, bo to pierwszy raz w historii TGA, kiedy twórca sam prosi o wycofanie gry z nominacji. Do tej pory podobne sytuacje zdarzały się tylko raz – i to w zupełnie innym kontekście, gdy fanowskie projekty jak Pokemon Uranium czy Another Metroid 2 Remake musiały zniknąć z listy w 2016 roku, bo Nintendo zrobiło Nintendo.

Cała sprawa jest zaskakująco honorowa, zwłaszcza że Megabonk i tak miał nikłe szanse przebić rozpędzony pociąg, jakim jest Expedition 33. Ale jednocześnie ta historia trochę odsłania kulisy działania samej gali. Jeśli twórcę nikt wcześniej nie poinformował o nominacji, a on dowiedział się o wszystkim dopiero po fakcie, to trudno się dziwić, że coś tu zgrzyta. W efekcie jeden z nowych twórców indie traci miejsce, które mógłby dostać.

Może to jest sygnał, że proces nominacji powinien przejść porządny przegląd, żeby podobne sytuacje nie powtarzały się w przyszłych edycjach TGA. Bo branża indie i tak ma wystarczająco pod górkę – szkoda byłoby, gdyby takie wpadki odbierały komuś szansę na ważny moment w karierze.

Może Cię zainteresować

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *