Ready or Not znów na fali – gracze wracają, mimo całej dramy

Jeśli śledzisz to, co dzieje się ostatnio wokół Ready or Not, to pewnie już wiesz, że atmosfera wokół gry jest… powiedzmy sobie szczerze – dość burzliwa. Ale co ciekawe, pomimo tej całej dramy i fali negatywnych recenzji, gra właśnie przeżywa swój drugi oddech. I to nie jest byle jaki powiew świeżego powietrza – to pełnoprawny sztorm graczy napływających z każdej strony.
Zaskoczeni? No to posłuchajcie.
Review bombing? A kto by się przejmował
W teorii mogłoby się wydawać, że kiedy gra dostaje „Mostly Negative” na Steamie w recenzjach z ostatnich tygodni, to jej dni są policzone. Ale Ready or Not właśnie pokazuje, że liczby mówią coś zupełnie innego. Mimo że wokół tytułu narosło sporo kontrowersji, zwłaszcza po decyzjach dewelopera o ocenzurowaniu niektórych elementów gry w wersji konsolowej, to ilość graczy skacze w górę jak na dopalaczach.
Z 6 tysięcy do ponad 17 tysięcy graczy w kilka dni
Zgodnie z danymi, które wyłapał PC Gamer, Ready or Not zaliczyło szczyt 17 269 jednoczesnych graczy na Steamie 6 lipca. Dla porównania – pod koniec czerwca było to zaledwie niecałe 6 tysięcy osób. Czyli tak naprawdę gra podwoiła (a nawet potroiła) swoją bazę aktywnych graczy w niecałe dwa tygodnie.

Okej, nie oszukujmy się – spora część tej fali to efekt letniej wyprzedaży na Steamie, gdzie gra była przeceniona o 50%. Ale przecież nie każda przecena kończy się takim sukcesem. Ludzie kupili, ale co ważniejsze – zostali i grają. A to już coś znaczy.
Kontrowersje? Były. Ale gra się broni
Cały gniew społeczności wybuchł, gdy okazało się, że VOID Interactive musiało nieco „ugrzecznić” niektóre elementy gry, żeby móc ją wprowadzić na konsole. Zniknęła nagość, złagodzono brutalność, a sceny z NPC-ami przedawkowującymi narkotyki zostały usunięte. I dla wielu fanów, zwłaszcza tych, którzy pokochali Ready or Not za realistyczne, brutalne podejście do tematu, to był powód do frustracji.
Ale najwyraźniej ta fala krytyki nie przełożyła się na realny odpływ graczy. Wręcz przeciwnie – wygląda na to, że część osób po prostu wróciła, by przekonać się na własne oczy, czy zmiany są aż tak złe, a nowi gracze… no cóż, może po prostu nie przejmują się tym tak bardzo, jak głośna mniejszość z forum.
Gotowi na wersję konsolową? To już za chwilę
A jeśli jesteś konsolowcem i czekałeś, aż ta taktyczna strzelanka trafi na twój sprzęt – to czas się szykować. Bo Ready or Not debiutuje na PS5 i Xbox Series X/S już 15 lipca. Standardowa edycja będzie kosztować 50 dolarów, natomiast za wersję Deluxe z dodatkami zapłacisz 70. Co ważne – od razu po premierze gracze dostaną dostęp do nowych misji – zarówno solowych, jak i w kooperacji online, niezależnie od platformy.
Co ciekawe, Deluxe Edition gry trafiło już na sam szczyt listy preorderów w PlayStation Store, co może sugerować, że gra zaliczy mocny start na konsolach – mimo wcześniejszych kontrowersji. Czyżby koniec końców to gameplay, a nie polityka, miał ostatnie słowo? Wygląda na to, że tak.
Ready or Not ma się świetnie. I to mimo wszystko
Fala negatywnych recenzji to jedno. Ale Ready or Not to wciąż jeden z najmocniejszych taktycznych FPS-ów ostatnich lat – coś, co gracze ewidentnie zauważyli i docenili. Liczby mówią same za siebie: więcej graczy, większe zainteresowanie, świetne wyniki preorderów.
Oczywiście, kontrowersje wokół cenzury będą się jeszcze długo ciągnąć za tą grą jak cień po zmroku, ale jeśli chodzi o samą rozgrywkę i zaangażowanie społeczności – VOID Interactive może spokojnie odetchnąć z ulgą.
Bo jak widać, nawet review bombing nie zatrzyma czegoś, co po prostu… dobrze się gra.






