Opóźnienia w świecie indyków przez Silksonga? Team Cherry zdradza kulisy

Pamiętasz ten moment tuż przed premierą Hollow Knight: Silksong? Atmosfera była tak napięta, że w zasadzie każdy zespół pracujący nad indykami wyglądał, jakby ktoś zgasił im światło w studiu. Większość twórców spanikowała, bo dobrze wiedzieli, że jeśli wypuszczą grę obok Silksonga, to zniknie ona z radaru szybciej niż pojawiła się w zapowiedziach.

I zaczęło się masowe przesuwanie premier. Baby Steps od razu uciekło z kalendarza, Demonschool też, tylko że to drugie przesunęło się aż o kilka miesięcy. Byli jednak tacy, którzy zostali na swoim miejscu i stwierdzili: „Dobra, damy radę”. Wśród nich znalazło się Hell Is Us i mała metroidvania Adventure of Samsara, którą w tamtym czasie kupiło… dwanaście osób. Reżyser Hell Is Us, Jonathan Jacques-Belletête, wprost nazwał Team Cherry „trochę bezduszonym”, bo nie uprzedzili devów o dacie premiery.

Co zabawne – teraz, po czasie, wygląda na to, że Team Cherry sami nie wiedzieli, kiedy gra wyjdzie. W świeżym wywiadzie dla Bloomberga zdradzili, że proces końcowy był jednym wielkim sprintem. Jak to ujął współzałożyciel studia, Ari Gibson: pracowali „do ostatniej chwili”, a gdy tylko poczuli, że gra jest dopięta, bam – premiera. Zero oddechu, zero planowania, zero tajnego harmonogramu. Powiedział nawet, że datę poznali „dosłownie tydzień lub dwa” przed publikacją zwiastuna. Brzmi jak typowy crunch: „szyjemy do ostatniej sekundy, a potem wysyłamy w świat”.

Kiedy Gibson usłyszał o dużym opóźnieniu Demonschool, przyznał, że „pewnie wyszło im to niefortunnie”. I tyle. Nie było wielkiego tłumaczenia ani bicia się w pierś. Z ich perspektywy tak to po prostu wyglądało: oni mieli mało czasu i jeszcze mniej kontroli.

Patrząc na to z boku – trudno ich winić. Twórcy Silksonga nie są od pilnowania kalendarza całej branży. To oczywiste, że nagłe wrzucenie daty mogło niektórym namieszać, ale plotki o wrześniu i tak krążyły od miesięcy. Raczej nikt nie był specjalnie zaskoczony. A Team Cherry? Nie wydaje się, by mieli jakiekolwiek powody do poczucia winy. Zrobili swoją robotę, dowieźli grę i tyle. Świat indyków sam powinien umieć się w tym odnaleźć.

Może Cię zainteresować

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *