Nintendo w opałach – ogromny wyciek danych może ujawnić tajemnice firmy

W branży gier nie ma miejsca na nudę, ale tym razem to Nintendo znalazło się w centrum poważnej afery. Według doniesień grupa hakerska Crimson Collective miała włamać się do wewnętrznych systemów japońskiego giganta i wykraść ponad 570 GB poufnych danych. Wśród nich mają znajdować się pliki dotyczące nieujawnionych projektów, materiałów deweloperskich, budżetów, testów oraz wewnętrznych prezentacji.
Na szczęście, przynajmniej na ten moment, nie ma żadnych dowodów, że wyciek objął dane użytkowników, więc gracze mogą odetchnąć z ulgą. Jednak jeśli te informacje się potwierdzą, będzie to jeden z największych cyberataków w historii Nintendo – porównywalny z wyciekiem z 2020 roku, kiedy hakerzy uzyskali dostęp do kont tysięcy graczy.
Świetny rok Nintendo… z ogromnym cieniem w tle
Jeszcze kilka tygodni temu wszystko układało się idealnie. Nintendo Switch 2 sprzedaje się znakomicie, osiągając ponad 2,4 miliona egzemplarzy w samych Stanach Zjednoczonych w zaledwie trzy miesiące od premiery. Do tego doszły sukcesy nowych gier – Mario Kart World i Donkey Kong Bananza zebrały świetne recenzje i przywróciły wiarę w moc japońskiej marki.
I właśnie wtedy nadeszła informacja, że ktoś włamał się do systemów firmy. Grupa Crimson Collective, znana z wcześniejszych ataków na chmury AWS wykorzystywane przez duże firmy, opublikowała w sieci zrzuty ekranu z folderów Nintendo, podpisując je złośliwie „Kto mówił, że nie mamy plików Nintendo?”. To właśnie ta wiadomość wywołała burzę wśród graczy i branży.
Według przecieków, wewnątrz skradzionych danych mogą znajdować się projekty nadchodzących gier, testy wydajności, materiały koncepcyjne i dokumenty z produkcji. Jeśli to prawda, internet może wkrótce zalać fala spoilerów i nieoficjalnych informacji o tytułach, o których Nintendo wolałoby jeszcze milczeć.
Historia lubi się powtarzać
To nie pierwszy raz, kiedy Nintendo pada ofiarą hakerów. W 2020 roku doszło do naruszenia bezpieczeństwa ponad 160 tysięcy kont Nintendo Network ID, co zmusiło firmę do wprowadzenia dwustopniowego uwierzytelniania i nowych zabezpieczeń. Wtedy nie wyciekły dane kart płatniczych ani haseł, ale był to sygnał ostrzegawczy, że nawet giganci muszą zachować czujność.
🚨Cyber Alert ‼️
🇯🇵 Japan – Nintendo
Crimson Collective hacking group, known for the breach on Red Hat, now claims to have breached Nintendo.
Discover more at https://t.co/kJbN062Yq3 pic.twitter.com/ip8qkhrWuS
— Hackmanac (@H4ckmanac) October 11, 2025
Z kolei w 2024 roku ofiarą cyberataku padło Game Freak, czyli studio współodpowiedzialne za markę Pokémon. Tamten wyciek okazał się jednym z największych w historii serii – do sieci trafiły materiały z wczesnych wersji gier, grafiki, a nawet wewnętrzne notatki twórców. Choć Game Freak i Nintendo to osobne firmy, obie współtworzą Pokémon Company, więc incydenty te są ze sobą powiązane.
Co może się stać dalej
Jeśli potwierdzi się, że Crimson Collective naprawdę wykradło dane Nintendo, może to mieć długofalowe skutki. Po pierwsze, firma będzie musiała przeprowadzić szczegółowy audyt bezpieczeństwa, co może opóźnić premiery planowanych gier. Po drugie, potencjalny wyciek materiałów może zaszkodzić kampaniom marketingowym i zepsuć niespodzianki, które Nintendo słynie trzymać w tajemnicy do ostatniej chwili.
Jak dotąd Nintendo nie wydało oficjalnego oświadczenia, ale w branży wszyscy czekają na potwierdzenie lub zaprzeczenie tej informacji. Jeśli przecieki okażą się prawdziwe, może to być największy cios w reputację firmy od lat – szczególnie teraz, gdy Switch 2 odnosi rekordowe sukcesy, a fani liczą na powrót klasycznych marek w nowej odsłonie.






