Fani anime oszaleją, zamknięta beta Seven Deadly Sins: Origin właśnie ruszyła

Wygląda na to, że Netmarble szykuje grę, która może mocno namieszać na rynku mobilnych RPG-ów i nie tylko. The Seven Deadly Sins: Origin, nowa produkcja osadzona w uniwersum znanym z mangi i anime „Nanatsu no Taizai”, wchodzi właśnie w kolejny etap rozwoju – startują zapisy do zamkniętych testów beta. To świetna okazja, by jeszcze przed premierą sprawdzić, jak twórcy przełożyli znany świat na formułę otwartego RPG.
Gra od początku budziła spore zainteresowanie, bo obiecuje coś więcej niż standardowe „klikaj i oglądaj jak twoje postacie walczą same”. Twórcy stawiają na pełnoprawną eksplorację, dynamiczne starcia i wciągającą narrację, która nie tylko nawiązuje do oryginalnego materiału, ale też wprowadza zupełnie nowe wątki. Historia została zaplanowana jako alternatywna linia wydarzeń w Britannii, co oznacza, że gracze dostaną szansę spotkać znanych bohaterów, ale jednocześnie odkryją zupełnie świeże historie i postacie stworzone specjalnie na potrzeby tej odsłony.

Największą zmianą w stosunku do wcześniejszej gry z serii, czyli „Grand Cross”, jest oczywiście otwarty świat. Nie ogranicza się on do kilku lokacji na mapie czy kolejnych ekranów bitew – tutaj naprawdę można poczuć klimat przygody. Zwiastuny i pierwsze materiały pokazują rozległe krainy, zróżnicowane środowiska, możliwość wspinaczki, pływania i swobodnego zwiedzania. Gracze będą mogli odkrywać sekrety, rozwiązywać zagadki środowiskowe i natrafiać na wyzwania, które nie zawsze dadzą się pokonać siłą. To podejście sprawia, że „Origin” porównywany jest do takich tytułów jak Genshin Impact czy Zelda: Breath of the Wild, ale jednocześnie zachowuje własny charakter – mocno zakorzeniony w klimacie anime.
Jeśli chodzi o walkę, to postawiono na dynamikę i efektowność. Starcia odbywają się w czasie rzeczywistym, z możliwością tworzenia kombinacji umiejętności i taktycznego dobierania drużyny. Kluczowe ma być łączenie zdolności bohaterów i wykorzystywanie ich synergii, zamiast typowego podbijania liczb i bezmyślnego klepania w ekran. Do tego dochodzą bossowie wymagający faktycznego ogarnięcia – coś, co fani bardziej wymagających gier powinni docenić.

Pod względem wizualnym gra robi ogromne wrażenie. Dzięki wykorzystaniu Unreal Engine 5 dostajemy naprawdę szczegółowe modele postaci, pełne detali środowisko i oświetlenie, które nadaje całości nowoczesny, prawie konsolowy charakter. To nie wygląda jak kolejna „lekka gierka mobilna”, tylko jak produkcja z ambicjami, która spokojnie mogłaby konkurować z tytułami AAA w kategorii „wizualny efekt wow”.
Jeśli chodzi o samą betę – to zamknięty test, co oznacza, że nie każdy będzie miał okazję spróbować gry na tym etapie. Netmarble prowadzi rekrutację, a chętni muszą zgłosić się poprzez formularz dostępny na oficjalnej stronie. Zapisy wystartowały 18 sierpnia i potrwają do odwołania, ale warto się pospieszyć, bo liczba miejsc zapewne jest ograniczona. Wybrani gracze dostaną indywidualne powiadomienia mailowe, a dostęp do bety pozwoli im nie tylko zagrać wcześniej, ale też realnie wpłynąć na rozwój tytułu. Feedback testerów ma zostać wykorzystany przy dopracowywaniu mechanik i balansu gry, co daje poczucie, że uczestnictwo ma faktyczną wartość.

„The Seven Deadly Sins: Origin” jawi się więc jako coś więcej niż zwykła gra na licencji popularnego anime. To projekt, który może przyciągnąć zarówno fanów japońskiej animacji, jak i osoby szukające po prostu solidnego RPG z otwartym światem na urządzenia mobilne i PC. Twórcy podkreślają, że stawiają na przygodę, klimat i pełną immersję, a nie tylko na grind czy mikropłatności. Jak będzie w praktyce – przekonamy się wkrótce.
Na premierę pełnej wersji trzeba jeszcze poczekać, ale już teraz widać, że Netmarble próbuje zagrać va banque. Jeśli uda im się dowieźć obietnice, The Seven Deadly Sins: Origin ma szansę stać się jednym z największych hitów w kategorii mobilnych RPG ostatnich lat.






