Expedition 33 – Smętny Chapelier: jak pokonać

Smętny Chapelier w Clair Obscur: Expedition 33 to taki boss, który nie wygląda groźnie na pierwszy rzut oka, bo gra wrzuca go w kategorii „opcjonalny”. Ale kiedy już wejdziesz na tę jego dziwną arenę ukrytą za bramą w kształcie uśmiechniętej maski, to szybko pojawia się ten charakterystyczny moment, kiedy myślisz: „Aha… czyli to nie będzie szybka robota”. Wyspa Visages w ogóle ma klimat jak z jakiegoś snu na granicy kabaretu i koszmaru, a Chapelier świetnie się w to wpisuje.

Zanim jednak zdążysz przyjrzeć mu się z bliska, walka robi się gęsta, bo Chapelier od razu sprowadza dwóch swoich „pomocników”: Moissoneusse oraz Bouchecliera. To oni tworzą największy chaos na początku. Każdy z nich działa inaczej, ale na szczęście łączy ich jedna rzecz – są wyjątkowo wrażliwi na ogień. Jeśli masz w drużynie jakieś umiejętności z dużym obszarem działania albo ataki z wieloma trafieniami, to właśnie tutaj błyszczą. Ogniste skille potrafią w kilka sekund zdmuchnąć przeszkody, zanim Chapelier rozkręci się na dobre. Sam boss z kolei uwielbia dostawać po łbie atakami związanymi z Ciemnością, więc wrzucenie takiej umiejętności po uprzątnięciu mniejszych wrogów potrafi znacząco skrócić starcie.

No i teraz najciekawsze: nad całą areną wisi ogromna maska, która wygląda, jakby miała cię zaraz zjeść. Ona niczego bezpośrednio nie robi, ale regularnie wrzuca twoim bohaterom efekt wyczerpania. To coś w rodzaju niewidocznej presji – sama walka staje się trudniejsza, im dłużej ją przeciągasz. Dlatego opłaca się trzymać tempo i jak najczęściej przechodzić do ofensywy, zamiast tylko reagować.

Ale to nie maska robi największy bałagan. Największe zamieszanie wprowadza sam Chapelier swoimi krążącymi wokół niego mini-maskami. Wyglądają trochę niepozornie, ale w praktyce to jedne z najbardziej irytujących elementów walki. Lecą w drużynę zupełnie bez ostrzeżenia, co potrafi wybić rytm każdemu. Najlepiej od razu traktować je jak priorytet i strzelać do nich w trybie swobodnego celowania. To pozwala utrzymać porządek i sprawia, że nie dostajesz niechcianego ciosu w środku własnej animacji.

Sam Chapelier ma dwa główne rodzaje ataków i oba są trochę podchwytliwe. Pierwszy to takie trójcięcie toporem, podczas którego boss kręci się na swojej lotni jak karuzela. Zamach trwa dłużej niż się wydaje, więc nawet jeśli wydaje ci się, że już czas na unik… lepiej poczekać ułamek sekundy. Ten atak najczęściej łapie ludzi właśnie przez tę opóźnioną animację.

Drugi atak to podwójne cięcie obszarowe. Pierwsza fala leci z lewej, potem z prawej, a na koniec Chapelier serwuje trzeci ruch, który da się spokojnie przeskoczyć i dobić go kontrą. Jeśli złapiesz rytm tych trzech etapów, walka nagle staje się dużo bardziej przewidywalna.

Z czasem zaczynasz czuć tę walkę jak taniec: unikasz maski, zdejmujesz małe latające główki, podpalasz pomocników, rzucasz mroczne umiejętności na Chapeliera, przeskakujesz ostatni jego cios i reagujesz kontrą. A kiedy wreszcie jego paski zdrowia znikają, gra wrzuca ci bardzo fajny zestaw nagród – taki drobny prezent za cały ten bałagan:

  • 166078 PD
  • Wspaniały katalizator chromy x1

Naprawdę czuć satysfakcję, bo to jedna z tych bitew, gdzie musisz trzymać rękę na pulsie od początku do końca.

Może Cię zainteresować

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *