Everwind, czyli Minecraft na sterydach i może namieszać na Steam

Kiedy ktoś mówi „sandbox survival”, pierwszym skojarzeniem dla większości graczy jest oczywiście Minecraft. Nie ma co się dziwić – ta gra zdefiniowała gatunek i od lat inspiruje setki twórców indie. Problem w tym, że większość klonów albo kopiuje pomysły 1:1, albo nie ma w sobie nic świeżego i bardzo szybko przepada w zapomnieniu.
Everwind, czyli nowa gra od Enjoy Studio, ma jednak szansę przełamać ten schemat. Na pierwszy rzut oka przypomina Minecrafta – świat zbudowany z voxelowych bloków, crafting, eksploracja, walka… Ale im dłużej się przyglądasz, tym bardziej widać, że to nie jest zwykła podróbka, tylko coś, co naprawdę może wnieść powiew świeżości do gatunku.
Co to właściwie jest Everwind?
Gra jeszcze do niedawna znana była pod nazwą SkyVerse, ale ostatecznie twórcy zdecydowali się na zmianę tytułu na bardziej klimatyczny. Wydaniem zajmuje się Bohemia Interactive – ta sama ekipa, która stoi m.in. za DayZ, więc od razu widać, że projekt nie jest byle jakim indyczkiem tworzonym w garażu.

W Everwind będziemy mogli:
- eksplorować ogromne, proceduralnie generowane mapy i wyspy,
- craftować i budować,
- zajmować się rolnictwem i zbieractwem,
- rozwijać magiczne zaklęcia,
- walczyć z przeciwnikami w voxelowym świecie,
- a także grać w kooperacji z innymi, budując wspólną, ruchomą bazę.
Brzmi znajomo? Owszem, ale już same szczegóły pokazują, że gra ma w sobie sporo unikalnych elementów.
Ruchomy zamek, sterowiec i trzy poziomy świata
Największym wyróżnikiem Everwind jest to, że gracze dostają własny, ruchomy zamek – coś w rodzaju wielkiego latającego statku/fortecy, który można personalizować i przenosić w różne miejsca. To nie tylko baza wypadowa, ale też centralny punkt przygody, który będzie rozwijał się razem z graczem.
Oprócz tego, twórcy chwalą się, że świat nie ogranicza się do klasycznego „ziemia + podziemia”. W Everwind eksploracja przebiega na trzech poziomach wysokości – można zwiedzać powierzchnię, wznosić się w powietrze i oczywiście schodzić w podziemia. Do tego dochodzi więcej niż trzy biomy, każdy z własnym klimatem i proceduralnie generowanym terenem.
Nic dziwnego, że wielu fanów nazywa Everwind „Minecraftem na Unreal Engine” – gra rzeczywiście wygląda jak bardziej realistyczna wersja klasyka, ale jednocześnie oferuje zupełnie nowe podejście do rozgrywki.
Kickstart, wishlisty i hype
Projekt został ogłoszony w 2024 roku i od razu przyciągnął spore zainteresowanie. Na Kickstarterze zebrał ponad 40 tysięcy euro, czyli dużo więcej niż wymagane 30 tysięcy. To pokazuje, że gracze naprawdę wierzą w potencjał tego tytułu.
Jeszcze lepiej wygląda sytuacja na Steam – ponad 300 tysięcy osób dodało Everwind do listy życzeń, co stawia go w ścisłej czołówce najbardziej oczekiwanych gier indie na platformie (około 150. miejsca).
Tutaj trzeba uzbroić się w cierpliwość. Early Access na Steamie planowany jest dopiero na pierwszą połowę 2026 roku, a pełna wersja ma wyjść w 2027. Twórcy planują też wydanie na konsole z opcją crossplayu, ale na razie nie zdradzili, na które dokładnie platformy trafi gra i czy konsolowa premiera odbędzie się równolegle z PC.
Powiedzmy to wprost – Minecrafta nikt nie przebije, bo to już legenda, która stała się osobnym zjawiskiem kulturowym. Ale Everwind nie próbuje być zwykłym klonem. To gra, która bierze fundamenty sandboxa i dodaje do nich świeże pomysły: ruchomą bazę w formie sterowca, trójwymiarową eksplorację na różnych wysokościach, magię, a do tego piękną, voxelową grafikę na silniku Unreal.
Czy to wystarczy, by podbić Steam? Wszystko wskazuje na to, że tak. Jeśli twórcy dowiozą obietnice, to w 2026 roku możemy mieć do czynienia z naprawdę mocnym kandydatem do miana najlepszej survivalowej piaskownicy ostatnich lat.






