Battlefield 6 ledwie wystartował, a już ma problem z oszustami

Nie minęła nawet doba od premiery, a Battlefield 6 już zmaga się z plagą cheaterów i hackerów w trybie multiplayer. To miał być jeden z największych debiutów roku – fani serii od miesięcy czekali na ten moment, a serwery pękały w szwach już w pierwszych godzinach. Na samym Steamie gra przyciągnęła ponad 740 tysięcy graczy, co jest imponującym wynikiem jak na premierowy weekend. Niestety, radość nie trwała długo – bo do akcji szybko wkroczyli oszuści.
Wysokie oczekiwania i kontrowersyjny start
Battlefield 6 od samego początku wzbudzał spore emocje, nie tylko ze względu na rozmach produkcji, ale też kontrowersje wokół zabezpieczeń antycheatowych. EA wprowadziło własny system o nazwie Javelin, który – podobnie jak słynny „Vanguard” z Valoranta – działa na poziomie jądra systemu (tzw. kernel-level). Oznacza to, że ma dostęp do bardzo głębokich uprawnień w komputerze gracza, co wielu fanów uznało za zbyt inwazyjne.
Do tego EA wymagało od graczy, by włączyli funkcję Secure Boot w BIOS-ie, żeby w ogóle uruchomić grę czy jej betę. Część społeczności była tym mocno zirytowana, ale wydawało się, że to konieczna cena za bezpieczeństwo. Tyle że… nawet te środki nie powstrzymały cheaterów.
Cheaterzy na froncie od pierwszego dnia
Choć od premiery nie minęło nawet 48 godzin, w sieci zaczęły pojawiać się filmy pokazujące, jak niektórzy gracze korzystają z aimbota i wallhacków. Na nagraniach widać, jak przeciwnicy błyskawicznie namierzają wrogów przez ściany, strzelają z nieludzką precyzją i dosłownie czyszczą mapy w kilka sekund. Co gorsza, Battlefield 6 – w przeciwieństwie do Call of Duty – nie posiada killcamów, czyli powtórek z eliminacji, które ułatwiałyby wykrycie podejrzanego zachowania.
W efekcie cheaterzy mogą działać dłużej, zanim ktoś ich zgłosi, a społeczność czuje się bezsilna. EA jak dotąd nie wydało oficjalnego oświadczenia, ale na forach i w mediach społecznościowych wrze.
Problem, który EA zna aż za dobrze
To nie pierwszy raz, kiedy Battlefield zmaga się z tym problemem. Podczas otwartej bety EA chwaliło się, że zablokowało ponad 330 tysięcy prób oszustwa i otrzymało ponad 100 tysięcy zgłoszeń w ciągu zaledwie dwóch dni. Mimo to wygląda na to, że Javelin nie daje sobie rady. Co więcej, nowy system antycheatowy okazał się wyjątkowo konfliktowy – część graczy musiała odinstalować Valoranta, ponieważ jego „Vanguard” kłócił się z Javelinem, powodując błędy i niestabilność systemu.
Looks like Battlefield 6 is having the same problems with cheaters that Call of Duty has🤷♂️
Is Javelin just a copy and paste of Ricochet? Sure looks that way🤣
from:@GhostofHax pic.twitter.com/jgGo9XV4IJ
— ItsHapa (@ItsHapa) October 10, 2025
Mimo wszystko – rekordy i ogromne ambicje
Paradoksalnie, wszystkie te problemy nie zaszkodziły premierze. Battlefield 6 zadebiutował na szczycie list sprzedaży Steam, a ruch w grze był tak duży, że serwery EA i ich aplikacja logowania zaczęły się zawieszać. To pokazuje, że mimo frustracji część graczy nadal ma ogromny apetyt na klasyczne pole bitwy w stylu Battlefielda.
EA otwarcie przyznało, że celuje w 100 milionów graczy, co brzmi ambitnie, ale nie niemożliwe – pod warunkiem, że firma szybko upora się z plagą oszustów. Bo jak wiadomo, nawet najlepiej zaprojektowana gra nie przetrwa długo, jeśli gracze przestaną wierzyć w uczciwą rywalizację.
Na razie Battlefield 6 to mieszanka zachwytu i frustracji – widowiskowe starcia, dopracowana grafika i nowe mechaniki cieszą fanów, ale cień aimbotów nad polem bitwy potrafi skutecznie zniszczyć frajdę z gry. Jeśli EA nie zareaguje szybko, może się okazać, że największy hit jesieni zamieni się w kolejny przykład tego, jak trudna jest walka z cheaterami w nowoczesnych shooterach.






