Fallout i tajemnica Caesara – fani w końcu dostają odpowiedź

Przez ostatni tydzień fandom Fallouta dosłownie płonie, a wszystko przez… jedną krótką scenę z serialu Amazona. Wystarczyło, że w kadrze pojawił się Caesar trzymający AK-47, a internet oszalał. Jedni krzyczeli, że to herezja, inni pytali, dlaczego nie ma rękawicy teleportacyjnej, a jeszcze inni zastanawiali się, czemu Amazon zmienił aktora grającego Johna Domana. Do tego doszły zarzuty, że Legion nagle za bardzo polubił przedwojenną technologię.

I tak, jak zwykle w takich sytuacjach, wystarczyłoby… chwilę poczekać.

Serio. Nie trzeba od razu palić forów, rzucać mini-nukami w showrunnerów i pisać esejów o „zdradzie lore”. Fallout już nie raz pokazał, że lubi grać długą grę i dopiero później odsłania karty.

Uwaga – spoiler do 3. odcinka drugiego sezonu Fallouta.

To nie jest ten sam Caesar, którego znaliśmy

Najważniejsza rzecz, którą trzeba sobie jasno powiedzieć: postać, którą widzimy w serialu, to nie jest Edward Sallow, czyli oryginalny założyciel Legionu.

Jeśli ktoś grał w Fallout: New Vegas, to doskonale wie, że los Caesara był przesądzony już w 2010 roku. W rozmowach z Kurierem sam przyznaje, że ma nieoperowalnego guza mózgu, który powoli odbiera mu zdolność dowodzenia. Nawet jeśli przeżyłby Bitwę o Zaporę Hoovera, to choroba i tak by go dopadła.

Dlatego to, co widzimy w serialu, jest logiczną konsekwencją wydarzeń z gry. Sallow nie żyje. A jego miejsce ktoś musiał zająć.

Legion pogrążony w wojnie domowej

Serial bardzo sprytnie nawiązuje do tego, co było tylko delikatnie sugerowane w grach. Po śmierci Caesara Legion nie rozpadł się od razu, ale zaczął zjadać sam siebie.

Widzimy to wyraźnie w trzecim odcinku. Obóz jest podzielony, dosłownie i symbolicznie. Dwóch samozwańczych „Caesarów” walczy o władzę, każdy twierdzi, że to on jest prawowitym następcą.

Najlepszy detal? Prawdziwy Caesar leży martwy. Został z niego szkielet… z charakterystyczną rękawicą teleportacyjną, a przy nim znajduje się notatka z imieniem prawdziwego następcy. I choć twórcy nie mówią tego wprost, każdy fan New Vegas wie, co to oznacza. Jeśli ktoś miał przejąć Legion po Sallowie, to był to Legat Lanius.

I nagle wszystko zaczyna mieć sens

Cały ten chaos, pytania o broń, o technologię, o zmianę tonu Legionu – to nie błąd scenarzystów. To świadomy zabieg fabularny.

Legion bez Caesara to nie jest już ta sama organizacja. Nie ma jednego lidera, nie ma jasnej ideologii, nie ma wizji przyszłości.

Jest za to:

  • chaos
  • rywalizacja
  • walka o władzę
  • próba odnalezienia nowej tożsamości

I właśnie w tym momencie na scenę wchodzi postać grana przez Macaulaya Culkina. Na razie Amazon trzyma jego rolę w tajemnicy, ale wszystko wskazuje na to, że to on przejmie stery. Czy będzie Laniusem? Czy kimś zupełnie nowym? Tego jeszcze nie wiemy.

Jedno jest pewne – to nie obecni „Caesarowie” wygrają tę wojnę.

Fallout robi dokładnie to, co powinien

Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że serial robi coś bardzo w stylu Fallouta. Nie tłumaczy wszystkiego od razu. Zostawia tropy, zmusza widza do myślenia, do grzebania w lore, do przypominania sobie starych wątków.

I nagle okazuje się, że:

  • zmiana aktora ma sens
  • AK-47 nie jest przypadkiem
  • Legion nie zdradził swoich ideałów, tylko je wypaczył
  • a chaos jest naturalnym następstwem śmierci charyzmatycznego tyrana

Jak powiedział kiedyś główny scenarzysta New Vegas, John Gonzalez, największym jego błędem było to, że Caesar wyszedł zbyt przekonująco. I teraz widać tego konsekwencje.

Na razie jedno jest pewne

Jeśli myślisz, że Fallout „zepsuł” Caesara – poczekaj jeszcze chwilę. Ten wątek dopiero się rozkręca. A jeśli faktycznie okaże się, że nowym przywódcą Legionu zostanie ktoś w stylu Laniusa… to internet znowu wybuchnie. I tym razem nie bez powodu.

Bo w świecie Fallouta najgorsze zawsze przychodzi dopiero później.

Może Cię zainteresować

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *