Pierwszy zwiastun Avengers: Doomsday oficjalnie zaprezentowany

Oficjalnie. Po miesiącach przecieków, plotek i „podobno ktoś coś widział”, Marvel w końcu pokazał pierwszy zwiastun Avengers: Doomsday, filmu zaplanowanego na koniec 2026 roku. I chociaż mówimy o kolejnym wielkim widowisku MCU z ogromną obsadą, trailer jest zaskakująco skromny. W zasadzie skupia się na jednym nazwisku. Chris Evans wraca jako Steve Rogers.
Co ciekawe, to właściwie jedyne, co ten zwiastun nam pokazuje. Nie ma wielkich bitew, nie ma efektów specjalnych ani zapowiedzi skali zagrożenia. Jest za to Steve Rogers. Bez tarczy, bez kostiumu Kapitana Ameryki. Zwykły Steve. A najbardziej intrygujący moment? Trzyma na rękach niemowlę, które wygląda na jego własne dziecko.
Zwiastun otwiera spokojna, przytłumiona wersja motywu Avengersów. Rogers wchodzi do domu, odkłada lub chowa strój Kapitana Ameryki, co jasno sugeruje, że to nie żadna alternatywna wersja bohatera, który nigdy nie został Capem. To ten sam Steve, którego znamy. Chwilę później widzimy go z dzieckiem na rękach. I w tym momencie internet praktycznie eksplodował od teorii.
Pytania nasuwają się same. Kim jest to dziecko? Czy to ten sam Steve Rogers, którego śledziliśmy przez pierwsze fazy MCU? A może to zupełnie inna linia czasowa albo inny świat multiwersum?
Warto przypomnieć, gdzie ostatnio widzieliśmy Evansa jako Kapitana Ameryki. W Avengers: Endgame Steve wrócił Kamienie Nieskończoności na swoje miejsca, a potem zdecydował się zostać w przeszłości i przeżyć życie u boku Peggy Carter. Gdy zobaczyliśmy go ponownie w teraźniejszości, był już starszym człowiekiem, przekazującym tarczę Samowi Wilsonowi.
Tymczasem w Doomsday widzimy młodego Rogersa, co automatycznie wyklucza prostą kontynuację tamtego wątku. Opcji jest kilka. Marvel może sięgnąć po klasyczne „kreatywne obejście” fabularne i w jakiś sposób odmłodzić Steve’a. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że mamy do czynienia z inną gałęzią multiwersum.
Jest też trzecia możliwość, która dla wielu fanów brzmi najciekawiej. To po prostu retrospekcja. Fragment życia Steve’a między momentem, gdy wybrał nowy punkt w czasie, a sceną z Endgame, w której widzimy go jako starca. Taki zabieg mógłby posłużyć do wprowadzenia jego dziecka jako nowej, ważnej postaci. Problem w tym, że nowy Kapitan Ameryka już istnieje i jest nim Sam Wilson grany przez Anthony’ego Mackiego.
Na razie wszystko pozostaje w sferze domysłów. Zwiastun jest krótki, oszczędny i wyraźnie nastawiony na wywołanie dyskusji, a nie dawanie odpowiedzi. Wiadomo tylko jedno. Skoro w tym samym filmie ma pojawić się Robert Downey Jr. jako Doktor Doom, to naprawdę wszystko jest możliwe. Osobiście liczę na to, że powrót Evansa ograniczy się do wspomnień i retrospekcji. Ale Marvel już nieraz udowadniał, że potrafi zaskoczyć.






