Resident Evil Requiem może odebrać nam Leona. Teoria o infekcji rozpala internet

Wygląda na to, że Capcom w końcu przestał udawać, że „nic się nie dzieje”, i po miesiącach zaprzeczania przeciekom praktycznie potwierdził obecność Leona Kennedy’ego jako grywalnej postaci w Resident Evil Requiem. I jasne, dla fanów to ogromna rzecz, ale paradoksalnie… wielu z nas już teraz mentalnie szykuje się na pożegnanie.
W sieci krąży jeden konkretny render, który rozpalił wyobraźnię graczy. Część fanów, między innymi użytkownik @cloudgf, zwróciła uwagę na dziwnie wyglądającą skórę na szyi Leona. Jest poszarzała, wygląda na martwiczą i mocno przypomina schematy choroby, które widzimy w dokumentach przeglądanych w trailerze. Stąd teoria, że Leon znów został zainfekowany, tylko tym razem nie mówimy o Las Plagas i cudownym odratowaniu w ostatniej chwili. Tym razem może nie być happy endu.
Nietrudno to sobie wyobrazić. Leon rzucający suchym, lekko cringowym tekstem do Grace, po czym decydujący się na klasyczne bohaterstwo do samego końca. Wielkie poświęcenie, uratowanie jej życia i uniknięcie losu zombie… przynajmniej na chwilę. Bo bądźmy szczerzy, to nadal Resident Evil. Nawet jeśli bohater „ginie”, to równie dobrze może wrócić później jako pokiereszowana masa kończyn, którą trzeba będzie ostatecznie uciszyć wyrzutnią rakiet. Klimat się zgadza.
Trzeba jednak zachować chłodną głowę. Sam obraz jest dość rozmyty, a te czarne „żyły” na szyi mogą być zwykłym cieniem albo artefaktem kompresji. Capcom już nie raz bawił się takimi wizualnymi sugestiami, żeby podkręcić dyskusję.
Z drugiej strony, to nie jest jedyna poszlaka. Już wcześniej znany insider Dusk Golem twierdził, że Resident Evil 9 ma być dla Leona swego rodzaju „send-offem”. I to słowo jest tu kluczowe. „Send-off” nie musi oznaczać śmierci. Równie dobrze może chodzić o odejście na emeryturę, zniknięcie w cieniu albo symboliczne zamknięcie jego historii. Ale jeśli faktycznie widzimy na jego ciele nową infekcję, i to taką, która sprawia, że ludziom… wypadają zęby, to sprawa robi się znacznie poważniejsza.
Niektórzy dorzucają jeszcze jedną ciekawą obserwację. Dusk Golem wrzucił grafikę z okładki Requiem, zestawioną obok oryginalnego box artu Resident Evil Director’s Cut, gdzie Leon wygląda niemal jak zombie zwracający się w stronę kamery. Czy to celowe porównanie? Sugestia, że historia zatacza koło? A może zwykła zabawa skojarzeniami? Trudno powiedzieć, ale fani – jak to fani – już zdążyli rozebrać każdy piksel na czynniki pierwsze.
Jedno jest pewne. Nawet jeśli Leon zostanie zainfekowany, to jeszcze nie wyrok. W tej serii bohaterowie byli leczeni z rzeczy, które normalnie kończyłyby się napisami końcowymi po pięciu minutach. Z drugiej strony, gracze coraz częściej mówią, że bardziej niż śmierci boją się jednego scenariusza… przemiany Leona w coś na wzór Ethana Wintersa, chodzącego tworu pleśni. Chociaż, patrząc na ilość pił łańcuchowych, które Leon spotyka po drodze, taka odporność mogłaby się nawet przydać.
Na odpowiedzi nie będziemy czekać wiecznie. Resident Evil Requiem debiutuje 27 lutego i wtedy wszystko stanie się jasne. Do tego czasu pozostaje nam snuć teorie, analizować zwiastuny klatka po klatce i psychicznie przygotować się na to, że jedna z ikon serii może właśnie zmierzać ku swojemu finałowi.






