Nowa edycja Fallouta 4 to pokaz, jak nie robić aktualizacji po 10 latach

Bethesda znowu to zrobiła. Fallout 4 właśnie doczekał się kolejnego wydania, które zaczyna przypominać sytuację z The Elder Scrolls V: Skyrim – grą, która chyba już wyszła w każdej możliwej wersji. Tym razem mowa o Fallout 4 Anniversary Edition, czyli „rocznicowej” edycji postapokaliptycznego hitu. Niby fajnie, bo to powrót do jednego z najbardziej kultowych RPG-ów ostatniej dekady, ale… nie wszystko poszło po myśli twórców.
Na papierze wyglądało to dobrze. Rocznicowa edycja miała być ukłonem w stronę fanów, czymś w stylu ostatecznego wydania z dodatkami, poprawkami i pakietem nowych treści z Creation Club. W praktyce okazało się jednak, że cała operacja wprowadziła więcej zamieszania niż radości.
Kupić, nie kupić? Oto jest pytanie
Wielu graczy zaczęło się zastanawiać, czy w ogóle warto kupować Fallout 4 Anniversary Edition, skoro większość rzeczy z niej już posiadają dzięki Game of the Year Edition. Jak się okazuje – nie trzeba. Jeśli masz już GOTY, wystarczy dokupić Creations Bundle DLC, które dodaje nowe elementy. Problem w tym, że nawet jeśli nie planujesz zakupu… update i tak potrafił zepsuć ci grę.
Fallout 4 Anniversary Edition psuje grę i mody
Gracze szybko zauważyli, że po aktualizacji Fallout 4 potrafi dosłownie się rozpaść. Niektórym tekstury nie wczytują się wcale, innym obiekty pojawiają się z ogromnym opóźnieniem, a jeszcze inni trafiają na błędy, których nie widzieli od lat. Oczywiście, wszyscy wiemy, że „Bethesda i bugi” to duet nierozłączny, ale złamanie stabilności gry sprzed dekady nawet dla wiernych fanów było zaskoczeniem.
Fallout 4: Anniversary Edition Everyone!
aaaannndd it crashed. pic.twitter.com/d5IS81JmzE— colteastwood (@Colteastwood) November 10, 2025
To jednak dopiero początek problemów. Fallout 4 od dawna żyje głównie dzięki społeczności modderów, którzy przez lata ulepszali każdy aspekt gry – od grafiki i pogody, po nowe questy i bronie. Niestety, po wprowadzeniu Anniversary Edition, większość modów przestała działać.
Społeczność podejrzewa Bethesdę o celowy ruch
Niektórzy gracze uważają, że Bethesda zrobiła to z pełną premedytacją – że update został zaprojektowany tak, by złamać istniejące mody i zmusić graczy do korzystania z nowego, płatnego systemu Creation Club. To spowodowało, że DLC Creations Bundle zebrało na Steamie falę negatywnych recenzji, a sekcja komentarzy to w tej chwili prawdziwa lawina frustracji.
Bethesda reaguje, ale problem jest głębszy
Twórcy zdążyli już wydać oficjalne oświadczenie, w którym zapewniają, że „badają problem z dostarczaniem zawartości Creation Club po zakupie Creations Bundle lub Anniversary Edition”. Innymi słowy – wiedzą, że coś poszło nie tak. Ale problem nie dotyczy tylko dodatków – cała gra uległa awarii dla wielu graczy, a mody, które przez lata utrzymywały ją przy życiu, są w rozsypce.
To ironiczne, że rocznicowa edycja miała być celebracją dziesięciu lat od premiery Fallouta 4, a zamiast tego rozsypała część społeczności i złamała fundamenty moderskiej sceny. Oczywiście, Bethesda zapewne naprawi błędy – zawsze to robi, tylko niekoniecznie szybko.
Dla wielu fanów to jednak déjà vu. Skyrim też przeszedł podobną drogę, kiedy każda kolejna „specjalna edycja” potrafiła zniszczyć działające mody. Wygląda więc na to, że Fallout 4 staje się nowym Skyrimem – grą, która nie potrafi przestać wychodzić w coraz to nowych wersjach… i psuć tego, co już wcześniej działało dobrze.
Na razie więc, jeśli zależy ci na działających modach, lepiej wstrzymaj się z aktualizacją. Fallout 4 przetrwał już wiele, ale najwyraźniej jego największym wrogiem wciąż pozostaje… sama Bethesda.






